kryzys w małżeństwie forum
3. Czy istnieje wiek, w którym najczęściej występuje kryzys wieku średniego w małżeństwie? Kryzys wieku średniego może występować u partnerów w różnym wieku, ale jest najczęściej kojarzony z okresem między 40. a 50. rokiem życia.
Sygnał 3: Nagłe niezdecydowanie. Mężczyźni przechodzący kryzys wieku średniego często kwestionują swoje obecne dokonania i decyzje, które podjęli w przeszłości. Może powinni zmienić pracę, miejsce zamieszkania? Zdarza się nawet, że panowie zastanawiają się, czy aby na pewno są szczęśliwi w obecnym związku.
Kryzys w twoim małżeństwie nie pojawił się w czerwcu, gdy odkryłeś, że żona Cię oszukuje. On pewnie trwa już od ładnych kilku lat. Prawdopodobnie wcześniej nie widziałeś jego znaków. Z tego powodu polecam zapoznanie się z listą książek. Przeczytałem kilka pozycji i uważam, że warte twojej uwagi będą:
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa? Samotność w małżeństwie - Strona 2 - Kryzys małżeński :: Forum Pomocy SYCHAR :: Uzdrowienie Małżeństwa Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
Kryzys w małżeństwie - , - sprawdź bezpłatne porady medyczne on-line przez Internet, zadaj pytanie za darmo Kryzys w małżeństwie - , bezpłatne porady lekarskie On-Line Dziś jest: Wtorek , 7 listopada 2023, Imieniny: Łukasza, Marzeny
Site De Rencontre Avec Photos Sans Inscription. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2010-05-15 22:54:48 agatka567 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-15 Posty: 2 Temat: KRYZYS W MAŁŻEŃSTWIENa początku chciałabym powiedzieć wszystkim cześć Właściwie to nie wiem od czego zacząć... Moje małżeństwo trwa przeszło 6 lat, razem jesteśmy 9 lat. Na początku było super. Wręcz wymarzony człowiek na męża , ojca, kochanka. PO 2 latach znajomości zaręczyliśmy się, i po 3 m-cach zaszłam w ciążę, wzięliśmy ślub. Po urodzeniu córeczki, mąż bardzo mi pomagał, do roku to on zajmował się córką w nocy, mimo że to ja nie pracowałam, a on. Spacery, śniadania i oddanie siebie, była po prostu najszczęśliwszą matką , żoną na świecie. Córka nam rosła, mąż już chyba wtedy pomału , zaczął wychodzić beze mnie , np. z kolegami do baru. Na początku nawet nie śmiałam mu robić awantur, przecież tyle mi pomagał , jemu też należy jakaś forma relaksu. I zaczęło coraz częściej, później już nie miałam zbytniego wpływu, po prostu wychodził. Wróciła, do pracy, jakoś to się uspokoiło, mąż zaczął być zazdrosny, głupio to zabrzmi ,ale o pracę. Ze dużo czasu się jej poświęcam, etc. Zaczęłam szperać mężowi w telefonie, znalazłam kilka sms-ów , które zrobiły z naszego życia piekło. Wytłumaczył się, zaufałam. Po wielu latach odnowiłam znajomość z chłopakiem, z którym byłam przed mężem, szczerze to czułam się dobrze pisząc z nim, kiedy mąz wychodził ja siadałam i pisałam, później zaczęliśmy do siebie telefonować. Po kłótni z mężem , telefon do niego była dla mnie ukojeniem. Nie myślcie że telefony były codziennie i pisanie, sporadycznie , on też założył rodzinę , więc mieliśmy ograniczenia. Moje małżeństwo miało raz wzloty raz upadki, miałam dosyć wychodzenia, dziwnych telefonów, smsów, dlatego też coraz mniej zaczęło mnie ruszać , że on znowu wychodzi. Teraz pokłóciliśmy się z mężem, wyprowadził się, na początku ogarnął mnie smutek, później, ulga. Wyprowadzał się już parę razy, zawsze ja prosiłam ,aby wrócił. Teraz mam wrażenie , że źle zrobiłam, po prostu wzięłam na siebie całą winę, nieważne kto wtedy tak naprawdę był winien. Straciłam tez zaufanie do niego, a on też nie zrobił nieczego , żeby to zmienić. Wiele razy w kłótniach wypominał mi ze próbował, miał plany na wspólny weekend, ale ja swoim zachowaniem je zmieniłam, zmęczyło mnie takie podejście gówniarza. Teraz jestem sama, mamy kontakt, był dzisiaj , ale nie wiem czego już sama chcę. Gdzieś tam jest we mnie strach przed samotnością, czy dam radę, a z drugiej strony przyzwyczajenie, wstyd, żal i ból że odszedł , będzie lub ma inna, będzie się z nią spotykał. Wiem, ze zawsze wina leży po połowie, ale podobno jeśli się kocha, to ... Lżej mi , że mogłam się z kimś tym podzielić, chciałabym poznać Wasze zdanie, poradę . pozdrawiam 2 Odpowiedź przez kicia13042 2010-05-15 23:08:31 kicia13042 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-15 Posty: 52 Wiek: 25 Odp: KRYZYS W MAŁŻEŃSTWIEzaufania juz niestety nie odbudujesz nigdy, tym bardziej ze wiesz jesli wrocicie do siebie on nadal bedzie utrzymywal kontakt z inna, ale to prawda to nie jest jej wina tylko wasza, kiedy on pokazal ci zazdrosc i ze cos jest nie tak ty pocieszalas sie kolega sprzed lat tzn on byl twoim wybawienien ok, ale jesli szukasz winnych to zacznij od siebie i jego, jesli chcesz z nim byc tylko bo boisz sie byc sama to odpusc sobie bo nigdy nie bedziecie juz szczesliwi... 3 Odpowiedź przez Lilusia50 2010-05-15 23:09:27 Lilusia50 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-10 Posty: 430 Wiek: metryka zaginęła Odp: KRYZYS W MAŁŻEŃSTWIE Agatko, wygląda na to, że sama pobałaganiłaś w swoim życiu. Najbardziej mnie przeraża, że piszesz, że nie wiesz, co masz zrobić. Ale chyba jesteś konsekwentna w swoim postępowaniu ? Jeśli znalazłaś sobie przyjaciela, który pocieszał Cię w tajemnych rozmowach, to czemu szukałaś tego pocieszenia poza domem ? Dla mnie to oczywiste. To, co za nami, i to, co przed nami, ma niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, co jest w nas. 4 Odpowiedź przez agatka567 2010-05-15 23:18:31 agatka567 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-15 Posty: 2 Odp: KRYZYS W MAŁŻEŃSTWIE Lilusia50 napisał/a:Agatko, wygląda na to, że sama pobałaganiłaś w swoim życiu. Najbardziej mnie przeraża, że piszesz, że nie wiesz, co masz zrobić. Ale chyba jesteś konsekwentna w swoim postępowaniu ? Jeśli znalazłaś sobie przyjaciela, który pocieszał Cię w tajemnych rozmowach, to czemu szukałaś tego pocieszenia poza domem ? Dla mnie to nie dokładnie przeczytałaś, a poza tym ciekawa jestem czy masz takie super poukładanie życie? Mam wrażenie , że miało mnie to pogrążyć a nie pomóc. Dziękuje za wypowiedź 5 Odpowiedź przez Lilusia50 2010-05-15 23:50:22 Lilusia50 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-10 Posty: 430 Wiek: metryka zaginęła Odp: KRYZYS W MAŁŻEŃSTWIE Agatko, nie miałam najmniejszego zamiaru Cię pogrążyć, tak zrozumiałam, to, co napisałaś. To, co za nami, i to, co przed nami, ma niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, co jest w nas. 6 Odpowiedź przez Yvette 2010-05-16 09:05:04 Yvette 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: Psychologia, edukacja Zarejestrowany: 2009-03-13 Posty: 2,915 Wiek: 29 Odp: KRYZYS W MAŁŻEŃSTWIE Agatko, nie denerwuj się, dziewczyny chcą Ci tylko pomóc, a nie obrazić. Nie widzę złośliwości w ich komentarzach. Pozdrawiam, moderatorka Yvette ... Mam serce w ogniu i niewiele mam w tym życiu czasu, by żałować czegoś...REGULAMIN Forum - przeczytaj 7 Odpowiedź przez Kobietka48 2010-05-16 09:28:53 Kobietka48 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-20 Posty: 483 Odp: KRYZYS W MAŁŻEŃSTWIEPrzyznam sie szczerze,że ja nie za bardzo rozumie o jaka rade prosisz? Mąż filirtował,Ty też. Mąż odszedł i Ci ulzyło,ale za chwile piszesz,ze masz obawy...Jezeli zależy ci na małrzeństwie,to umów sie z mężem i pogadajcie,a jezeli juz nie chcesz z nim być,to zamknij rozdział. 8 Odpowiedź przez kicia13042 2010-05-16 10:31:30 kicia13042 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-15 Posty: 52 Wiek: 25 Odp: KRYZYS W MAŁŻEŃSTWIEżadna z nas nie pogrąża cie, każda z nas ma problem jedna mniej bolesny druga bardziej, Agatko zastanów sie nad swoim życiem czy warto poświecac sie na reszte życia przynajmniej ja to tak rozumiem bo zaufania juz do siebie nie macie wiec co was trzyma?zastanówcie sie oboje czy dacie rady to zwyciezyc, jesli tak spróbujcie od początku. ja życzę ci jak najlepiej 9 Odpowiedź przez La Que Sabe 2010-05-16 11:21:35 La Que Sabe Netbabeczka Nieaktywny Zawód: Czarownica ;) Zarejestrowany: 2010-03-14 Posty: 410 Wiek: 30 pluszzz Odp: KRYZYS W MAŁŻEŃSTWIE Agatko, a ja odbieram twojego posta jak prosba o pomoc, dwoje kochających sie ludzi, gdzie pogubiło sie , zapomnialo jak wyglada szczera dobra rozmowa. Aga, zapros meza na wspaniala kolacje przy swiecach i spytaj jego (oczywiscie siebie wczesniej) czy pragniecie p r a c o w a ć cięzko, pracować nad odbudową jedno chce - to cięzka sprawa, nie wiem co ci radzić, ale jeśli oboje to bierzcie się do zasady rozmowy : szczerość nawet do ostrego bólu, wspólny cel jaki chcecie osiągnąć i co odbudujecie może być dużo piękniejsze i mocniejsze od tego co było, oboje w trakcie związku zmieniliście się i teraz macie szanse na pełne poznanie siebie . PRZECIEŻ TAK WIELE WAS ŁĄCZY. "Człowiek, który ma serce, niczego nie może stracić, gdziekolwiek by się znalazł" Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
dr Krzysztof Szwarc Sytuacja demograficzna kraju utożsamiana jest często ze stanem i strukturą ludności oraz z liczbą urodzeń i zgonów. Jeżeli opracowanie dotyczące spraw ludnościowych przygotowane jest przez osoby rzetelnie analizujące dane to zawiera w sobie stosowne wskaźniki, które pomagają zrozumieć powagę sytuacji. Stosunkowo rzadko w kontekście kryzysu demograficznego porusza się temat małżeństw. A przecież jest to również element ruchu naturalnego, w znaczący sposób wpływający na postawy i działania prokreacyjne. Najwięcej dzieci nadal rodzi się w małżeństwach Nadal zdecydowanie najwięcej dzieci rodzi się w związkach małżeńskich – w ostatnich latach rodzice około 75 proc. nowo narodzonych dzieci w Polsce są małżeństwem. Warto przy okazji zastanowić się czy ta większość to nadal „dużo”. Mniej więcej od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku wspomniany odsetek maleje. Wcześniej udział urodzeń małżeńskich w ogólnej liczbie narodzin był na stabilnym poziomie, około 95 proc. rocznie. W roku 1995 było to już 90,5 proc., w 2000 87,9 proc., w 2005 81,4 proc., w 2010 79,3 proc. a w 2015 75,4 proc. Te dane potwierdzają fakt zmiany podejścia do małżeństwa. Wcześniej praktycznie niedopuszczalna społecznie była sytuacja wychowywania dziecka poza związkiem małżeńskim. Małżeństwo odbierane było między innymi jako źródło zapewnienia dziecku godziwych warunków do wychowania. Gdy kobieta zachodziła w ciążę, nie będąc w związku małżeńskim to bardzo często rodzice dziecka, które niebawem miało przyjść na świat decydowali się na ślub. Dziś takie postrzeganie związku należy w wielu środowiskach do przeszłości i utożsamiane jest z pewnym zniewoleniem. Konsekwencją tego faktu jest to, że co czwarte dziecko rodzące się w Polsce ma rodziców, którzy nie są w związku małżeńskim. Urodzenia poza związkami małżeńskimi coraz liczniejsze Warto dodać, że odsetek urodzeń pozamałżeńskich w Polsce na poziomie około 25 proc. jest jednym z niższych w Europie. Tylko w trzech krajach Unii Europejskiej omawiany wskaźnik jest mniejszy niż w Polsce. Są to: Grecja (ok. 12 proc.), Cypr (ok. 21 proc.) i Chorwacja (ok. 22 proc.). W wielu państwach ponad 50 proc. nowonarodzonych dzieci ma rodziców, którzy nie są małżeństwem (np. Belgia, Dania, Estonia, Holandia, Słowenia, Szwecja). Relatywnie najwięcej takich dzieci rodzi się we Francji – 61 proc. Młode osoby coraz częściej decydują się na tzw. związki partnerskie, polegające na prowadzeniu wspólnego gospodarstwa domowego oraz wychowywaniu dzieci (jeśli się pojawią) bez „rejestracji” tego związku. Prawidłowość ta jest widoczna nie tylko we wzroście urodzeń pozamałżeńskich, ale także w liczbie zawieranych związków małżeńskich. W 2020 roku na ślubnym kobiercu stanęło 145 tys. par. W przeliczeniu na tysiąc mieszkańców kraju to zaledwie 3,78 ślubów. To zdecydowanie najniższa liczba w całej powojennej historii kraju. Należy jednak pamiętać o tym, że niektóre osoby zdecydowały się przełożyć lub odwołać ślub ze względu na ograniczenia związane ze stanem epidemii. Wcześniej, w drugiej dekadzie XXI wieku omawiany współczynnik oscylował wokół pięć (na tysiąc mieszkańców), a zawieranych było nieco poniżej 200 tys. związków małżeńskich rocznie. W latach 70-tych na ślubnym kobiercu stawało ponad 300 tys. par (średnio niespełna dziesięć na tysiąc mieszkańców), więc obecnie natężenie analizowanego zjawiska jest na poziomie połowy intensywności z okresu sprzed około 50 lat. Instytucja małżeństwa traci na znaczeniu Przytoczone informacje poświadczają fakt, że instytucja małżeństwa powoli traci na znaczeniu. W badaniach prowadzonych na młodych osobach coraz częściej pojawiają się opinie, że jest to zbędna formalność. Ale też argumentuje się taką postawę obawami o jakość związku i unikaniem procedury ewentualnego rozwodu. W badaniach pojawia się też tzw. dziedziczenie związków, co oznacza, że niemały odsetek młodych osób czerpie wzorce ze związku swoich rodziców, niestety też te negatywne: pochodzenie z rozbitej rodziny zmniejsza prawdopodobieństwo zawarcia związku małżeńskiego, a nawet szansę bycia w jakimkolwiek związku. Przytoczona analiza dotyczy związków małżeńskich cywilnych (w tym takich, które są zawierane w kościołach). Autor jest demografem, pracownikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Sekcji Demografii Historycznej Polskiego Komitetu Demograficznego PAN, członkiem Polskiego Towarzystwa Statystycznego, redaktorem statystycznym Zeszytów Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, a także Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. Tata trojga dzieci. Zdjęcie ilustracyjne:
wszystkie Ginekologia Ortopedia Neurologia Dietetyka więcej Jak rozmawiać z mężem, aby uratować małżeństwo? Witam, mam 30 lat jestem mamą dwóch cudnych chłopców i żoną, do niedawna szczęśliwą. Do niedawna, ponieważ od jakiegoś czasu przestaliśmy z mężem rozmawiać, dodam ze mąż pracuje za granicą juz 5 lat a w sumie 8 jesteśmy małżeństwem. Fakt... Czy decyzja o rozstaniu z żoną była słuszna? Witam. Problem dość złożony. Mieszkam wraz z żoną i dwuletnim dzieckiem (synem) zagranicą. Nie mamy tutaj nikogo bliskiego, jesteśmy dwa lata po ślubie i nic nie układa się tak jak powinno. Moja żona jest osobą wulgarną agresywną nie potrafi nawet... Czy powinienem ratować moje małżeństwo? Moja żona twierdzi że już mnie nie kocha i że nie chce ze mna być. Na każde moje próby rozmowy na temat ratowania związku wybucha agresją. Gdy proszę żeby dała nam czas zaczyna się kłótnia. Wyzywa mnie od najgorszych. Mowi... Jak mam poprawić stosunki ze swoją żoną? Dzień dobry Mam 33 lata. Jestem żonaty od 8 lat. Żonę znam od 14 lat. Wszystko zaczęło się bardzo romantyczne. Poznaliśmy się w pracy, szybko, zaczęliśmy spotykać. Od początku była osobą nerwową. Obrazala się o byle głupoty. Kochaliśmy się i... Brak satysfakcji ze związku Witam. Jestem z żoną od ponad 14 lat. Z każdym rokiem mniej nas łączy. Czuję się jakbym był tu z przymusu. Mamy dwójkę dzieci w wieku 9 i 12 lat. Ze względu na nich nie chce się wyprowadzać. Nie kocham już swojej żony. Co mam robić? Jak naprawić relacje z żoną i córką? Dzien dobry , nazywam się Matausz , od 13 lat za granica z moja kobieta , od 6 lat żonaty od dwóch lat mamy córeczkę. Żona pragnęła tego dziecka tak samo jak ja , lecz niedawno dowiedziialem się ze od... Jak zawalczyć o nasze małżeństwo? Witam. Jestem po ślubie 4lata mamy 2 letniego syna. Nie dogadujemy się większość kłótni spowodowane są przez naszego synka. Ja niekiedy staje w obronie malucha i gdy to robię kończy się nie przyjemna kłótnia. Myślę. Na nad rozwodem lecz jie... Co robić, gdy mąż chce ode mnie odejść? Mój mąż pracuje za granicą. Pewnego dnia oznajmił mi, że już mnie nie kocha, coś się wypaliło, uczucie umarło. Ma depresję i całkiem wyparł mnie ze swojej głowy i się rozstać. Nie docierają do niego moje prośby i argumenty.... Dlaczego mąż chce odejść? Dlaczego mąż chce odejsc? Jesteśmy razem ponad 8lat mamy dwójkę poklocilismy się mąż w tym czasie pojechał w delegację i na drugi dzień od wyjazdu doszliśmy do porozumienia powiedział co mu nie odpowiada ja powiedziałam co nie odpowiada mi... Dlaczego mąż tak dziwnie się zachowuje? Witam, jestem w małżenstwie roku. Mój mąż dziwnie się zachowuje. Oszukuje mnie w sprawach finansowych, ma dlugi, gdy wytykam mu klamstwo broni sie wymyslajac na mnie różne historie ktorych nie było, zawsze probuje odwrócić kota ogonem. Mam wrażenie że... Co zrobić w przypadku rozwodu z żoną? Witam. Jestem zalamany i niewiem co i jak mam robić. Jestesmy 5 lat po slubie i mamy córke 8 lat. Żona chce rozwodu bez orzekania o winie. Winni jestesmy oboje bo zaniedbalismy Kocham żonę i niechciałbym rozwodu. Ale niepotrafie... Czy warto ratować takie małżeństwo? Mam pytanie mój problem polega na tym ze mam kryzys w malzenstwie. nie mamy dzieci . Mąż niechcenia ich mieć dawniej chciał ale miałam problem zdrowotny. Oddaliśmy sie od siebie .ciągle mnie odpycha unika nie zwraca na mnie uwagi . Mówi ze chce być sam. Czy warto ratować takie małżeństwo? Jak poradzić sobie z nieustanną kłótnią rodziców? Cześć mam 18 lat. Od razu przepraszam za błędy. Mam duży problem... moi rodzice się kłócą, w sensie bardziej niż zwykle. Jakieś 2 tygodnie temu mój tata kupił sobie auto (mieliśmy już jedno i po groźbach że odetnie wypłatę i...
Moja sytuacja jest beznadziejna!!! Jesteśmy ze sobą 20 lat (13 po ślubie). Zawsze byłam wierna i wyrozumiała. Akceptowałam jego hobby: sporty zimowe i letnie, motor. Czasami gdy przyszedł po imprezie z kolegami, dostawał smsy od kobiet. Nie zdarzało się to często. Zapewniał mnie, że nie interesują go inne kobiety. Wszystkim mówił jak mnie kocha, że jestem najważniejsza. Choć robił co chciał. 1,5 roku temu odkryłam jego list miłosny do innej kobiety, gdzie pisał, że ją kocha. Zrobiłam afere, płakałam, chciałam się rozstać, ale nadal go kochałam i nie potrafiłam odejść. On mówił, że ten list to głupota i nic do niej nie czuje. Minął rok. Znalazłam smsy od niej o treści: mój misiu, kochanie... Znów się wypierał, że to nic poważnego, że to niby ktoś go zaczepia. 3 m-ce póżniej znalazłam jej nagie zdjęcia w jego komputerze. Przyznał się, że mnie zdradził, ale mówiąc, że ja jestem temu winna, bo nie miałam czasu, jeździłam do mamy, skupiłam się na dzieciach, nic nie dzieje się bez przyczyny itd... Całą swoją wine zrzucił na mnie. A tymczasem całe życie mnie zaniedbywał. Wymyślał na siłe hobby, wyjazdy, upijał się do nieprzytomności. Zawsze najważniejszy był ON i jego sprawy. Od odkrycia prawdy minęły 2 m-ce. Śpimy osobno, rozmawiamy służbowo. Ostatnio zaproponowałam reanimacje związku, albo rozwód. On woli taki stan jak teraz. Dodatkowo dowiedziałam się od jego kochanki, że mnie przed nią obgadywał, nawet nazwał mnie brudasem, czego nie moge przeżyć, bo to największe kłamstwo. Nie wiem czy z nią nadal jest. Mam tego dosyć. Jestem chora i nie mogę żyć w stresie, a on mnie denerwuje, ignoruje. Powiedział, że nie już do mnie takiego uczucia jakie było kiedyś, choć dał mi walentynkę. Chce by się zmienił, ale on nie chce. Ja nie moge tak dalej obok żyć. Myśle o rozstaniu. Co robić???
Nie daj się ugotować! Żaba wrzucona do wrzątku wyskoczy natychmiast. Ale żaba włożona do zimnej wody i podgrzewana nie zauważy, że się ugotowała. Mimo że metafora ta nie znalazła empirycznego potwierdzenia, może pomóc nam w zrozumieniu, czym jest kryzys i jak z sytuacji kryzysowej można skorzystać. W kontekście metafory kryzys byłby momentem wrzucenia do gorącej wody, z której albo uda się szybko wyskoczyć, albo zostaniemy ugotowani. Doszło już chyba do tego, że wszelkiego rodzaju trudności traktowane są jako kryzys. Stąd pisanie o kryzysie staje się pisaniem o wszystkim. Takie podejście nie jest zgodne z pierwotnym rozumieniem tego pojęcia i - co gorsze - pozbawia nas możliwości rozumienia pewnych szczególnych i ważnych życiowych sytuacji; sytuacji, w których musi dojść do szybkiej i radykalnej zmiany. Hipokrates mówił o kryzysie w kontekście choroby. Jako lekarz za kryzys (krisis, z jęz. gr. sąd) uznał moment przesądzający o stanie chorego, czyli moment maksymalnego nasilenia objawów choroby, po którym dochodzi do radykalnej zmiany stanu organizmu: chory wyzdrowieje i będzie żył albo umrze. Podobnie kryzys rozumiany jest na gruncie psychologii. Lindemann i Caplan określili kryzys psychiczny jako reakcję człowieka zdrowego na sytuację trudną, w której dotychczas stosowane sposoby radzenia sobie stały się niewystarczające. Skutkiem kryzysu musi więc być radykalnie nowy - konstruktywny lub destruktywny - sposób funkcjonowania. Trzeba pamiętać, że kryzys psychiczny nie jest chorobą. Jest jedną z reakcji człowieka zdrowego na spotykające go trudności. Po kryzysie coś się zmienia, coś zostaje przesądzone. Efektem reakcji na kryzys musi być zmiana dotychczasowego funkcjonowania, ponieważ - i jest to w rozumieniu kryzysu bardzo ważne - dłużej już, tak jak dotychczas, żyć się nie da. Kryzys, jak pisał Allport, jest sytuacją emocjonalnego i umysłowego stresu, wymagającą zmiany perspektywy w ciągu krótkiego czasu. Kryzys nie jest zatem sytuacją stresu jakąkolwiek, lecz taką, która wymaga zmiany, i to zmiany w ciągu krótkiego czasu. Nie może trwać długo, ponieważ w czasie kryzysu człowiek przestaje sobie radzić i albo szybko wypracuje nowe sposoby konstruktywnego radzenia sobie z rzeczywistością, albo ponosi dotkliwe konsekwencje nieradzenia sobie. Czym więc jest tzw. trwający wiele lat kryzys małżeński? W wyżej przedstawionym rozumieniu to już nie kryzys, ponieważ szansa na szybką i radykalną zmianę nigdy się nie pojawiła lub została zaprzepaszczona. Cóż zatem? To oczywiście zależy od sytuacji, ale zazwyczaj jest to stan względnie trwałego zaburzenia relacji małżeńskiej; stan, w którym jest coraz więcej bólu i jednocześnie coraz mniej nadziei. To stan, który wymaga innego podejścia niż kryzys. Odwołując się do przytoczonej na początku artykułu metafory, należałoby stwierdzić, że tzw. przewlekły, chroniczny, długotrwały kryzys małżeński jest gotowaniem żaby, czyli powolnym jej zabijaniem. W tej sytuacji jest ona zupełnie bezbronna, ponieważ stopniowo przyzwyczaja się do niszczących ją warunków i nie widzi zagrożenia. To, co powszechnie nazywamy przewlekłym kryzysem, może w rzeczywistości okazać się stanem utrwalonej patologii. Zbyt dosadnie? Rzeczywiście, może lepiej mówić o długotrwałych trudnościach, trudnym życiu bądź pocieszać się stwierdzeniem, że człowiek do wszystkiego się przyzwyczai. Można też oddać się pracy, poświęcić dla dzieci albo rozpuścić odczucia w alkoholu. Ale może jednak warto nazwać rzeczy po imieniu po to, żeby sprowokować kryzys, czyli wyrwać żabę ze stanu groźnego uśpienia, obudzić ją i motywować do walki. Niekiedy zdrowsza jest sytuacja, w której musi coś się zmienić, niż rezygnacja połączona z usilnym przyzwyczajaniem się pod pretekstem, że nic nie da się zrobić. Kryzys jest swego rodzaju wstrząsem, motywującym do zmiany przebudzeniem, rodzącym przerażenie i bunt wyzwaniem. Jak wygląda to w życiu? Oto kilka przykładów, z których każdy można by zacząć od słów: "wszystko było dobrze, aż tu nagle…"; "uderzyłem po raz pierwszy żonę…"; "…zdradziłam męża - totalny szok!"; "od kilku miesięcy codziennie piję…"; "wykrzyczałam córce, że ją nienawidzę…"; "…zauważyliśmy, że już od wielu miesięcy nie rozmawiamy ze sobą, nie sypiamy razem". Być może niektórzy odruchowo próbują robić wszystko, żeby było tak, jak dawniej. Próbują wziąć się w garść i żyć bardziej uważnie, postanawiając, że już nigdy więcej. Próbują przebaczać, sądząc mylnie, że aby to zrobić, trzeba zapomnieć i żyć dalej, mimo wszystko. Wszystkie te strategie pozwalają zażegnać kryzys, zmieniając go, niestety, w stan… No właśnie, czego? Przedłużających się trudności, ciężkiego życia, a może zaburzenia i patologii. Stłumiony wybuch złości zaowocuje kolejnym wybuchem, pozornie zapomniana krzywda będzie obrastać murem żalu i skrywanej nienawiści, wyciszony lekami lęk powróci. Warto powiedzieć sobie, że po pierwszym akcie przemocy, po pierwszej zdradzie, po pierwszym bólu wywołanym samotnością we dwoje nigdy nie będzie tak, jak było wcześniej. Życie zmieni się dość poważnie. Być może małżonkowie zaczną się od siebie konsekwentnie oddalać, zamykać się w sobie, zakładać maski, zawierać każdego dnia na nowo pakt o nieagresji. Może być też tak, że ich toksyczny związek wzmocni i utrwali rodząca się powoli i niszcząca obie strony patologia. Mogą jednak skorzystać z szansy, jaką daje im kryzys. Może wypracują nowe bardziej konstruktywne sposoby radzenia sobie z agresją; staną się bardziej zdolni przebaczać; zaczną być bliżej siebie, kochając się bardziej dojrzale, czule i głębiej. Może - co też warto brać pod uwagę - zerwą swój niszczący, toksyczny, niedający nadziei na wspólne dobre życie związek. Na koniec chciałbym przypomnieć żabę - nie tę z biologicznych eksperymentów, którą ugotować trudno, ale tę z przytoczonej na wstępie metafory. Owszem, wyskakując z gorącej wody, można połamać sobie nogi, ale można też wskoczyć na wyższy poziom i jeszcze bardziej poczuć, że się żyje. Ważne, aby nie dać się ugotować. *** *ks. dr Wiesław Błaszczak SAC - doktor psychologii; duszpasterz, rekolekcjonista. Zajmuje się poradnictwem duchowym i psychologicznym oraz psychoterapią. Od 2003 r. prowadzi prywatną praktykę terapeutyczną w Ośrodku Terapeutyczno-Szkoleniowym OTS w Lublinie ( Artykuł ukazał się w Zbliżeniach nr 5 pt. "Kryzys". Zbliżenia to psychologiczne czasopismo dla małżeństw uwzględniające wartości chrześcijańskie.
kryzys w małżeństwie forum