co kupić chłopakowi żeby o mnie pamiętał

Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Co kupić chłopakowi na Boże Narodzenie? Swojemu chłopakowi, czy jakiemuś koledze? ;D Dobra.. Nie ważne - grunt, że chłopak ;d a więc może być: jakaś gra, książka, śmieszne skarpetki, czapka mikołajkowa, płyta CD, film DVD, gadżet do pokoju, jakiś męski kosmetyk na święta, skarpeta ze słodyczami, jakaś figurka z porcelany, pióro ;p Wierszyki na Dzień Mężczyzn. Kocham Cię tak, jak niebo szybujący ptak. Równie wytrwale, jak brzeg morskie fale. Jak sen, kiedy strudzony w pościeli tonę. Jestem z nim dopiero 2 tygodnie i zaprosił mnie na 18 urodziny .. To będzie impreza rodzinna i nie wiem co kupić mu jako prezent . Macie jakieś pomysły . ? Pomóżcie . ! To ma być impreza dla rodzinki w niewielkim gronie więc powinnam kupić coś bardziej normalnego .. Zobacz 12 odpowiedzi na pytanie: Co mogę kupić chłopakowi na 18 Warto więc pomyśleć o tym, co kupić chłopakowi, aby był zadowolony. Jeśli nie wiesz jeszcze, co kupić swojemu chłopakowi na Mikołaja, to mamy dla ciebie kilka propozycji. Możesz na przykład kupić mu książkę lub gry video. A może interesuje się on sportem? W takim razie warto pomyśleć o sprzęcie sportowym lub ubraniach Weź udział w ankiecie Co kupić chłopakowi, który mi się podoba na urodziny? w Zapytaj.onet.pl. Pytania . Ja i O Mnie (1945665) Ja i O Mnie (1945665) Site De Rencontre Avec Photos Sans Inscription. Kiedy zbliżają się nasze urodziny, z drżeniem myślimy o czekających nas przyjemnościach i uwadze skupionej tylko na nas. Kiedy wiec okazuje się, że mimo długiego oczekiwania nic takiego nie następuje, bo wszyscy zapomnieli… cóż, jest to zdecydowanie szalenie przykre. Jak uporać się ze swoimi uczuciami? Krótka pamięć to nie celowe zachowanie! Przede wszystkim musisz oddzielić fakt, że wszyscy zapomnieli o twoich urodzinach od tego, że ktoś zrobił ci celową przykrość. Małe „zaćmienie” pamięci nie jest tożsame z celową krzywdą! Przypomnij sobie o czymś, o czym zapomniałaś albo zapomniałeś w ciągu ostatnich dni. Wysłać smsa, poinformować kogoś o czymś, odrobić zadanie. Czy zrobiłaś/-łeś to celowo? Nie, aż się prosi o to, by powiedzieć: „No po prostu nie pamiętałam/-łem!”, prawda? O próbie zrozumienia tego opowiada Ewelina: – Kiedyś moja przyjaciółka zapomniała o moich urodzinach. Było mi tak przykro, że nie odzywałam się do niej chyba przez tydzień, byłam po prostu wściekła! Aż ona przyszła w końcu do mnie i powiedziała, że zachowuję się jak dziecko. I że faktycznie, jest jej bardzo głupio, ale przecież to, ze zapomniała o moich urodzinach nie znaczy, że mnie nie lubi albo nie pamiętała o mnie! I że przecież nawet tamtego dnia nawet się spotkałyśmy, postawiła mi shake’a na rynku, a zapomniała o urodzinach, bo miała kłopoty z chłopakiem. Ale nie zapomniała o mnie, wręcz przeciwnie – zadzwoniła tylko do mnie, kiedy miała kłopoty. Wtedy to mi zrobiło się głupio. Zachowałam się dziecinne, a przecież każdemu może się zdarzyć – mówi Ewelina. Pamiętaj zatem, że brak prezentów i pamięci nie oznacza, że nikt cię nie lubi, to zupełnie inne sprawy. Nikt nie pamiętał o twoich urodzinach? Usprawiedliwiamy! Kiedy zastanawiasz się, dlaczego nikt nie pamiętał, to pewnie jedyne, co przychodzi ci do głowy, to „nie jestem dla nikogo ważna”. Oderwij się na chwilę od tego i pomyśl o tym, w jakiej sytuacji są bliskie ci osoby. Może okaże się, że jest podobnie, jak u Michaliny: – U mnie też wszyscy zapomnieli o moich urodzinach. Przepłakałam cały wieczór. Ale potem zaczęłam się nad tym zastanawiać. Mama z ojcem martwili się babcią, która była w szpitalu po wylewie. Moja przyjaciółka przeżywała właśnie rozstanie z chłopakiem, na dokładkę jej rodzice ostatnio makabrycznie się kłócą. A mój brat przeżywa swój wyjazd za granicę, zbiera dokumenty i takie tam. Pomyślałam, że to nie jest do końca tak, że oni nie pamiętają – po prostu każdy z nich miał faktycznie dość sporo swoich spraw. I jakoś przeszła mi ta złość – przyznaje Michalina. Może w twoim przypadku też tak jest? Przeanalizuj sytuację i pomyśl, że w razie swoich kłopotów też miałabyś słabszą pamięć do dat. Na przyszłość – mów otwarcie! Jeśli mimo wyrozumiałości dla krótkiej pamięci bliskich ci osób masz ochotę dać im nauczkę, to zrób to – ale z klasą. Jak to zrobić? Sposób jest bardzo prosty. Zamiast płakać w poduszkę, przygotuj albo kup ciasto, świeczki i kawę. Zaproś przyjaciółkę do domu i poproś członków rodziny, żeby byli w domu na przykład o siedemnastej – powiedz, że to dla ciebie bardzo ważne. A potem, gdy już się pojawią, powiedz coś w stylu: „Zaprosiłam was, abyście mogli zjeść kawałek ciastka z okazji moich urodzin. Wiem, że macie mnóstwo rzeczy na głowie i nie mam pretensji, że nikt o nich nie pamiętał, ale miło byłoby, gdybyśmy jednak jakoś je uczcili”. To jest prawdziwa zemsta z klasą! J A tak na poważnie – następnym razem miej na uwadze, że bliscy ci ludzie mają najwidoczniej słabą pamięć. Poustawiaj w ich telefonie przypomnienie o swoich urodzinach, mów o tym, akcentując słowa: „Mówię, żeby nikt przypadkiem nie zapomniał”. To drobna złośliwość z twojej strony, ale co tam. Takie rozwiązanie sprawi, że każdy na pewno pojawi się z nadrabiającym zaległości prezentem . Kiedy ciemna noc nadchodziI gwiazdki świecą na niebiespójrz w niebo jedna najjaśniejszaŚwieci ode mnie dla Ciebie,Powie Tobie na uszko śpij słodko kochane serduszkoI przyniesie piękne sny w których będziemy my. OGŁOSZENIE! Sprzedam całusa na dobranoc w bardzo dobrym stanie. Zapewniam bardzo długie i przyjemne uczucie, które może trwać nawet całą noc!Cena do uzgodnienia:-) Gdy Cię kołderka Kochanie okryjei zamkniesz już swoje oczęta,pomyśl o kimś, kto dla Ciebie żyjęi zawsze o tym pamięta,by złożyć Ci życzenia wspaniałej, dobrej nocy,która za chwilę nastać mai byś pozostał w snu kolorowego mocyaż do białego Cię aniołki mój Cudny pilnują,niech dbają o Ciebie Cię spokojnym snem obdarująi chronią Ciebie od koniec szepnę Ci jeszcze do uszka,że bardzo mocno kocham Cię,a zapewnienie wraz ze mną niech da poduszka,iż sobie przyśnimy nic piękniejszego w chwili,gdy dzielą nas odległości,jest sen o czymś najdroższym,sen o naszej MIŁOŚCI… Całuję Twe usta na dobranocŻebyś miał cudowną o mnie kochanie,A będziesz miał dobre spanie:) Za oknem ciemno już, a biały puch okrył świat niczymkołdra nas, tylko czemu osobno musimy spać? Marzeniem moim jest u Twego bokuteraz znaleźć się i szepnąć na uszko: Śpij dobrze, mój Koteczku. To, że jestem- to wieszTo, że tęsknie – to teżŻe zasypiam z myślami o TobieTo ktoś inny Ci powie ? Pierwszy Miś już dawno śpi,Drugi zaraz zaśnie,Trzeci tuli się do niego,Czwarty usną właśnie,Piątemu się kleją oczka,Szósty się po brzuszku drapie,Siódmy liczy złote gwiazdki,Ósmy głośno dziewiąty marzy sobie o słodkim lizaczku =D,Ty jesteś dziesiąty więc się kładź Misiaczku=* Chociaż nie wiem o czym marzyszChociaż nie wiem o kim śniszŻyczę Tobie prosto z sercaAby słodkie były snyByś wśród nocy znalazł spokójI ukoił lęki sweI by mały słodki aniołDo snu ukołysał Cię Nadeszła noc… okryła niebo gwiazdamiI wtajemniczeni w jej niezwykłą mocZostaliśmy sami pomiędzy rozświetlał nam drogę ku miłości Tonąc w namiętnych pocałunkach tonęliśmy w wiecznościWiatr nucił nam czule melodię miłosnąJak ptaki śpiewając swą piosnkę radosną Tak nasze serca się radowałyŻe odnalazły się i pokochały…Lecz wkrótce czar błysnąłGdy pierwszy promyk słońca na niebie zabłysnął Zniknąłeś tak nagle i teraz to wiem Ty byłeś tylko przepięknym mym snem… Księżyc, chmurki, drzewa,Liście, trawa a nawet mewa,Życzą Ci dzisiaj na nocPo prostu DOBRANOC Księżyc jest już na niebie,Liczył, że zobaczy Ciebie,Lecz bateria z budzika się wyładowałaI kiedy on wstał to Tyś już spała :* Gwiazdka głośno z nieba krzyczy,Dobrej nocy Tobie życzy. Ten sms na dobranoc to życzeniaDobrej nocy i o smutkach Ci się przysni osoba ukochana,O której myślisz od samego rana :* Wybiła dwunasta, minęła północ. Za oknem cicho, ciemno, nudno. Księżycblaskiem rozświetla niebo. Cień przestało rzucać drzewo. Gwiazdy świecą nibydamy-myślę kiedy się spotkamy. Komety roznoszą życzenia. Jednak nic sięnie zmienia. Słońce zniknęło gdzieś za horyzontem. A ja czekam napoczątek. Tylko planety bierne pozostają. O niczym nie marzą, na nic nie czekają. Do Ciebie smsa na dobranoc piszę, niech Cię do snu ukołysze! Tego smskapoświęcam tobie, więc proszę… zachowaj go sobie! A gdy będziesz goczytała z rana to nie zapomnij o tym od kogo go dostałaś i jeszczena sam koniec Delikatnych jak Twój dotyk, pięknych jak Twoje oczy isłodkich jak Twój uśmiech snów życzę Tobie tej i każdej następnejnocy… Kochany Koteczku!Dobranoc mówi Twój mężczyzna:)Teraz złe myśli giną,niech słodziutkie snyw ich miejsce buziaki bardzo gorące,tylko dla Ciebie całe rana bedę czuwać na Tobą,boś dla mnie najdroższą pragnę nikogo innego,tak jak Ciebie Aniołka mojego:* Już jest późno,czas na spanie,więc Ci wierszyk ślę Kochanie!Śpij spokojnie i słodziutko… Dobranoc mówię na noc, 100 buziaków śle,śpij spokojnie myszko moja,ja nigdy nie opuszczę Cie,będę zawsze przy Tobie,mniam, jesteś dla mnie ja bardzo kocham Cie! :* SMS na dobranoc z całusem teraz do ciebie leci, humor Ci poprawi, w sercu żar roznieci. Pomyśl sobie o mnie tak słodko i miło, żeby w twym serduszku ciepło się zrobiło:-) Dobranoc:* Choć literki mi się rozmywająPiszę sms na dobranoc dla mojej z rymami bardzo kiepskoWytężam oczka którePatrzeć już nie chcę jej napisaćŻe dla mnie jest wszystkimI ciągle o niej tylko może wszyscy tego jeszczeNie wiecie ale KOCHAM moją….. najbardziej na świecie:* Promienie Słoneczka już zgasły… ale na Niebiepojawiły się piękne na biało świecące z Nich świeci najmocniej i zasłaniaswym blaskiem wszystkie pozostałe,które również pojawiły się na gwiazdy są niczym w porównaniuz tą jedyną najpiękniejszą i najcudowniejszą,która rozbłysła na Mym wiesz Kim ta Piękna Gwiazda jest ;*)Dobranoc Kochanie! Śpij Słodziutko ? Na dobranoc dla Koteczkaciepły kocyk, poduszeczka…Niech Ci przyśni się Misiaczek,który daje Ci buziaczek! Na dobranoc kilka słów życzę Tobie słodkich snów, by aniołki się przyśniły i ode mnie pozdrowiły. Księżyc świeci dzisiaj jasno niech Ci on pomoże zasnąć! ? Jest już późno, czas na spaniewięc Ci wierszyk ślę spokojnie i słodziutkoTwój aniołek jest bliziutko:)! gwiazdka mruga,idzie nocka bardzo długa,ale zanim zamkniesz oczymój sms Cię spać pod ciepły kocyk,życzę Ci milutkiej nocy! Już noc! Już noc, wszyscy w łóżkach są, i już prawie śpią,No więc i Ty Aniołku idź już spać,By o wszystkim co najpiękniejsze i najmilsze śnić,Czyli o nas, o nasze miłości najwspanialszej,A teraz Dobranoc mówię abyś spala dobrze,A rano zbudziła się w dobrym humorze,Śnij jak najdłużej, o miłości naszej cudnej,A rano zbudź się po słodkim śnie,Żeby zaraz do mnie przytulić się,A ja teraz powiem, że bardzo Kocham Cię Buziaki na senHej Aniołku czy to już nocCzy mi się wydajeAle chyba jednak nieWiec teraz na noc mówię Ci Dobranoc,Na milutki sny BUZIAKI słodkie wysyłam Ci,Tyjące ich jest, które jak gwiazdki na niebie lśniące są,Całą noc dobrze śpij i cudownie o mnie śnij,Rano przebudź się i do szkoły wybierz się,A ja kładę do łóżka się, aby rano zobaczyć Cię,Aniołku BARDZO, BARDZO KOCHAM CIĘ. Cudowne snyCiemno już się zrobiło,Za oknem gwiazdy rozświetlają niebo,A ja Skarbie rozświetlę Twoje sny,Przyjdę jak tylko uśniesz,Będę pilnował Cię do samego rana,Przyniosę sny w których będziemy my,Spotkamy się w raju,I zostaniemy tam aż zbudzi nas słonko za oknem,Lecz nic się nie stanie,Bo nowy dzień nastanie i da nam spotkanie,Zobaczymy się, a sny przeniosą się w rzeczywistość,Na lepszy sen Aniołku powiem jeszcze Ci,Że bardzo Kocham Cię! Już późnoAniołku już jest późno,Północ już dawno na zegarze wybiła,Na dworze ciemno i niebezpiecznie,Ale trzeba iść już spać,Lecz nie musisz się niczego obawiać,Bo jak tylko zamkniesz swe cudowne oczka,To ujrzysz mnie, swojego Ukochanego,A Twój sen będzie najcudowniejszy we wszechświecie,Tak ja dla mnie Ty jesteś najcudowniejsza,W śnie będziemy szczęśliwi i wolni jak ptaki,A rano nie będziesz chciała wcale zbudzić się,Lecz będziesz musiała!!!Żebym znów mógł ujrzeć Cię,Bo bez Ciebie żyć nie potrafił bym,Teraz kładź się Aniołku Kochany i słodko śpij,I pamiętaj, że TYLKO CIEBIE KOCHAM!,I Tylko Ty jesteś moją radością,Więc do rana Kochanie,DOBRANOC! ŚPIJ SŁODKO! Kiedy światła już pogasną…Kiedy w wokół ludzie zasną…Wtedy przyjdę Cię przytulę,ciepłą kołdrą Cię otulę…Oraz w Twym najsłodszym śnieszepnę słowa KOCHAM CIĘ. Kochane i tęskniące przesyłam całuski że nocka już już na niebie mówię dobranoc dla Ciebie! Niech się słodko śpi no i pięknie śni tego życzę Ci! Dobranoc :* Ty już śpisz. Dawno minęła pisze o tęsknocie do Ciebie,Chce mi się krzyczeć i wiem, że głosMojego serca przerwie cisza, któraMnie otacza a Twoje serce usłyszyMoje wołanie, przygarnie mnieI tak już zostanie… Gdy za oknem ciemno robi sięMiś do łóżka tuli obok siebie wole ciebiewtedy czuje się jak w aż pojawisz się, cieplutką kołderką okryjesz mnie:*Tęsknię bez ciebie jest mi smutno. Kiedy światła już pogasną…Kiedy w wokół ludzie zasną…Wtedy przyjdę Cię przytulę,ciepłą kołdrą Cię otulę…Oraz w Twym najsłodszym śnieszepnę słowa KOCHAM CIĘ. Śpij mój Skarbie śpijZłotą gwiazdkę z nieba ześlę Ci…Śnij już śnijZamknij swe oczęta i złych nie pamiętaj chwil…Śpij już śpijW świecie magii o mnie śnij… Już się zbliża ten czasgdy sen dopada nas…gdy teraz rozłączeninie możemy być przytuleni,w myślach się spotkamyi razem pokochamy… Malutka gwiazdka świeci na niebie, Maluje oczy na ciemnym tle, moje serduszko tęskni do Ciebie, i cicho szepce mnie ze chyba kocha Ciebie! ? To Ty w moich snach gościszTo Ciebie w nich chcę!Z Tobą spędzam całą noc w snach!Ciebie w nich kocham!Dlatego chcę żebyś TyW tych Swoich snach miał mnieI myślał o mnieTak jak ja myślę o Tobie;)DOBRANOC KOCHANIE! Gdy nie można zasnąć liczy się owieczki, gwiazdeczki i inne proponuje Tobie, abyś policzyła,ile to buziaków ode mnie dostaniesz,gdy po cudnej nocce rano sobie wstaniesz Słodziutkich jak miód, milutkich jak puch,takich Ci życzę w dzisiejszą noc snów,bardziej kolorowych niż gwiazdki na niebie,a oprócz tego buziaki dla Ciebie… Gdy nastanie ciemny mrokDo łóżeczka zrobisz krokA gdy drugi zrobisz kroczekNie zapomnij zamknąć oczekTeraz pora pospać sobieWięc dobranoc życze Tobie Jeśli w głowie masz już łóżko,chce być dzisiaj Twą poduszką,bo dziś wieczór ja to wiem,będę Twoim ekstra snem:) Co za noc, w taką nocDam Ci czarodziejską mocNo a teraz oczka zmrużNoc zapada, ciemno jużWszyscy śpią, więc śpij i TyA ja Ci dam kolorowe sny. Potrzebuje przytulanki, takiej co będzie ze mną liczyć baranki. Mocno przytuli. Do snu utuli. Poszepta do uszka. Będzie jak mięciutka poduszka ? a gdy wieczór nastanie… Powie dobranoc Kochanie! Ciemna nocka nastała, cisza wokół z oddali głos-Twego serca bicie słyszę Twój oddech, Twoje sapanie czyli nocne już słodko śpisz sobie i śnisz, że jestem przy tulisz mnie w swych ramionach, mocno obejmujeszswych pocałunków na mym ciele ani trochę nie się nie tylko nasze dłonieale również nasze nosy, usta, policzki i ten szalony dla nas jest tylko że: Nic naprawdę, nic nie pomoże…Choć wiemy doskonale, że lepiej już być nie może. Bądź słoneczkiem na niebie,gdy w dzień tak tęskno mi do kołderką po zmroku,gdy kładę się spać a Ciebie nie ma przy mym boku. Już słoneczko zaszło,a na niebie księżyc spokojnie i milutko,czas na słodkie sny! Kocham Cię bardzo Słoneczko Ty moje,Moje serduszko jest tylko Twoje,Powiem Ci jeszcze Koteczku skrycie,Że jesteś miłością na całe me życie!Teraz dobranoc moje Kochanie,Odezwij się do mnie jak tylko wstaniesz,Śnij o mnie słodko, czule i mile,Wspominaj każdą cudowną chwilę,Zamknij swe oczka i idź już spaćA ja zaraz przyjdę by buzi Ci dać… Ciemna nocka już nastałai coś w sercu cicho gra,to ja siedzę tam i czekami powtarzam słowa dwa..Zaśnij wiec, już słodko śpij,a gdy sen odwiedzi Cię,może zdradzi tajemnicękto tak bardzoKOCHA CIĘ:* Noc już dawno nastała,Gwiazdy świecą na niebie,A księżyc oświetla drogę –Którą całusy płyną do Ciebie :* Gdy już noc otwiera oczy i do snu Cię woła, wtul się w nią, spójrz w jej oczy, poczuj bicie serca mój miły, zamknij oczy i z miłością oddaj się rozkoszy nocy. Gdy na niebie gwiazdy świecą,a Ty sobie smacznie śpisz,ja wymyślam piękne sny,aby miło było Ci. Różne rzeczy Ci się przyśnią,czasem dobre, czasem złe,jednak jak obudzisz sięprzypomnij sobie że, kocham to musi być prawdziwa miłość… Kolejny dzień dobiegł końca,nareszcie noc nastała co mogłaby trwać bez może był miły, być może fatalny,dlatego najlepszy jest urok moją opieką,odbędziesz podróż w nieznane światy,będziesz szczęśliwy i wreszcie radosny. Otulony w ciepłą kołdrę,na poduszce głowę swą Cię spanie,w tym przypadku bez walki, poddaj za moment porwę Cię w najpiękniejszy mi, oczęta zamknij i zaśnij. Czas Ci bajkę przed snem opowiedzieć, o kim ona jest, zarazbędziesz wiedzieć. Jak to zwykle za lasami i górami się rozgrywa,ale czasy są dzisiejsze. Historia o super chłopaku co właśnie toczyta. Początek więc znasz, a dalszy ciąg już wkrótce, jak oczkaswe zamkniesz i uśniesz. Gdziekolwiek jesteś,czy nad morzem czy też w górach,a być może w swoim mieściei tak Cię dopadną moje ramiona,by uściskać Cię przed spaniem,następnie dać buziaka,a co potem jeszcze zobaczymy,byle później słodko spałi o mnie pamiętał. Przy blasku księżyca Ty leżysz snem rozmyślasz o tym co byłoi co lepiej porzuć te myśli i szybko zaśnij,by ze mną się spotkać w kolejnym Cię zabiorę, jeszcze nie dowiesz MYSIEK… kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez mojego Śpij kochany śpij… zamknij swe oczka i już tylko śnij. Śnij o cudach tego świata i urokach życia, śnij o kolorowych kwiatach i górskich strumykach. Śnij o tym co piękne i urocze, śnij słodko Mój malutki Książe. Niech aniołki nad Tobą czuwają i złe sny od Ciebie odganiają. Będą chodzić wokół Twojego łóżka na swych drobnych, różowiutkich paluszkach. A gdy promyki Słońca do okna zapukają, małe aniołki szybko wtedy znikają. Ja zaś słodkim jak miód pocałunkiem budzę Cię czekam tylko aż znów mi powiesz: Księżniczko Kocham Cię! Księżyc już zachodzi kończę swe pisanie, całuje Twe usta odpisz mi Kochanie. Jedno tylko zostało czekać na Ciebie bez końca bo jesteś moim pierwszym i ostatnim zachodem słońca! Słonko już zgasło, księżyc na niebie, moje myśli otulają gorące i tęskniące, ramionami do snu Ciebie kolorowe sny zamkną Twe oczka zmęczeniem Ci się śniły marzenia spełnione, by Ci się śniły krainy nieodnalezione,Byś poczuł mojej miłości siłę i śnił same sny teraz całuję Ciebie gorąco, całym sercem tęskniąco i tulę się w Twoje ramiona,ja i cała moja miłość… odwzajemniona? Osły, konie oraz słonie,ryby w stawie, pchły na trawie,wielkie stado mlecznych krów-wszyscy życzą miłych snów! Serduszko moje drogie,żyć bez ciebie już nie mogęale teraz idę spaćaby śnić o tobie! Już się zbliża ten czasgdy sen dopada nas…gdy teraz rozłączeninie możemy być przytuleni,w myślach się spotkamyi razem pokochamy… Ida spać misie,oczka im sie są bardzo śpiące,to do Ciebie sie Śmieja ? Zapadam w mroktę ciemna nocgdzie sny są tym, co najlepszenie widzę nicbo teraz śnić będę o tym co najgłębszeprzeniosę się w światwolny od wadniosących ze sobą nieszczęścietam znajdę spokójukryty w mrokui znajdę to co najlepsze. słodko, słodziuteńko zmruż oczęta swewtedy ja, przyjdę we śnie pocałuje usta tweniech Ci się śnią rzeczy miłewtedy będziemy mieć na życie silę Odwiedzę Cię we śnie…Położę się koło Ciebie…Zasnę przy Twym boku…Bardzo blisko Twego wzroku…Bliziutko przy Twoim ciele…Tak bardzo Cie kocham mój Aniele. Ja Cię będę chronić,Przed złymi duszkami – bronić,Do snu Ci coś zaśpiewam,Byś niczego się już nie bał… Gdy słonko już zajdzie i mrok ogarnie świat,Połóż się do łóżka przy Tobie będę jaI śnij mój misiaczku, o czym tylko chcesz,Ja będę Cię pilnować, aż rano zbudzisz się Wszyscy ludzie snem miasto znużył ja siedzę i tak myślę,Jak ja bardzo Kocham Cię! :* Kochanie dobranoc ci mówię na noc buziaków sto śle i Bardzo kochamcię mocno i gorąco życzę ci abyś miała słodkie sny tęsknie za tobąbardzo mocno Chce być Twoja kołderką, która otula Cię gdy być Twoją poduszka, do której przytulasz codziennie być przy tobie i chcę czuć ciebie. Bo Mi tylko Ciebie potrzeba! Piszę do Ciebie z łóżeczka,obok mnie leży poduszeczka…Zamiast tej podusi bym wolała,przytulić się do Twego ciała:)I plecki bym Ci posmyrała…:)I byłabym szczęśliwa cała,gdybym Cię teraz obok Ciebie miała:) Potrzebuje przytulanki, takiej co będzie ze mną liczyć przytuli. Do snu do jak mięciutka poduszka ? a gdy wieczór nastanie…Powie dobranoc Kochanie! Dziękuję Ci za to, że mnie poznałeśDziękuję Ci za to, że mnie za to dziękuję, że przy mnie trwaszI także za to, że serce masz…Dziękuję Ci także, że mogę Ci ufaćI również za to, że umiesz wysłuchać..I za Twe usta, co czule całująI za Twe ręce, co mnie obejmują..A także za uśmiech- dziękuję Ci jeszcze,Dziękuję Ci za to, że po prostu… JESTEŚ! Przytul swoją główkę do mojej,zbliż się do mnie,dotknij moich snów,wszystko takie proste,nie potrzeba słów Chcesz? To przyjdę na paluszkach…Szepnę „jestem” Ci do uszka,Potem wejdę pod Twój kocyk,Będziesz tęsknił każdej nocy! Przytul swoją główkę do mojej,zbliż się do mnie,dotknij moich snów,wszystko takie proste,nie potrzeba słów… Gdy usypiasz mój kwiatuszkupołóż rękę na serduszku,drugą rękę miej pod główką!Przyśnie Ci się daje Cię do gwiazdeczko ukochana… ?Dla mojego Kochanego narzeczonego Nie chce mieć Ciebie tylko w moich snachW mych marzeniach prostych takGdy Cię nie ma zimno jestW moim sercu pada deszczGłośno krzyczę „Kocham Cię!”Chociaż wiem nie słyszysz mniePo co liczyć puste dniKiedy Ciebie nie ma w nich. Czy w sobotę, czy w niedziele, czy pod barem, czy w Kościele, czy po piwku czy po dwóch ja Ci życzę słodkich snów! Dobry duszek, nocna wróżka niech Ci szepnie coś do uszka niech Ci gwiazdka z nieba błyśnie i ode mnie Cię uściśnie. No a księżyc niech próbuje i ode mnie ucałuje! Gdy usypiasz mój kwiatuszku połóż rekę na serduszku, drugą rękę miej pod główką! Przyśnię Ci się daje słówko. Popilnuje Cię do rana. Śpij gwiazdeczko ukochana…:) Cicha nocka niema CiebieJa tu leże sam bez CiebieSpać nie mogę, śnić nie mogęWięc co robię..? Myślę o Tobie!Co Ty robisz? Tego nie wiem:(Śpisz słodziutko? Tego byłbym pewien:)Piękną Nocke byś spędziła i snysłodkie cudnie śniła:)Ja zasypiam oczka mrużę,Późna pora czas na spanie:)Jeszcze tylko buzi dam, byśpoczuła to co w sercu mam:* Niech ci noc przyniesie sny, w których będę ja i Ty, rozpaleni swą nagością, upojeni namiętnością, w nieskończonym szczytowaniu i cudownym ciał zjednaniu… Pierwsza gwiazdka błyszczy na niebieMe myśli płyną prosto do CiebieTę noc spędzić chcę przy TobieBo bez Ciebie żyć nie mogęProszę Boga o Twą zgodęBy móc przytulić się……choć trochę Tylko jedno słońce świeci, tylko jeden księżyc lśni, tylko jedno kochamserce, które nosisz właśnie Ty! Co robisz koteczku? Już leżysz w łóżeczku? Ja myślę o Tobie i zasnąć nie mogę! W snach pięknej nocy, mój głos Cię otoczy! I powie na uszko, dobranoc- serduszko! Zawsze coś błyszczy na niebie dla Ciebie,W dzień słoneczko promienieje,Wznosi uśmiech, mocno gwiazdki świeca ślicznie,Nakładając sen magicznie,Ja jak księżyc z góry słucham,Co sny szepczą Ci do ucha. Gdy tak czule wtulasz się w kołderkę i gdy swoje piękne oczkamasz już zamknięte,chciałabym leżeć obok Ciebie,tulić mocno Cię do siebie,rano całusami zbudzić i w Twe oczy patrząc mówić,żeś mi jest najbliższy spośród innych wspólna noc była cudowna… mam nadzieje, że jeszcze przed nami Noc przychodzi, a razem z nią strach,nie przez ciemność, lecz o to co będzie w chcę byś słodko spał,magia mych życzeń nie zawsze koszmary chcę przepędzić,każdą noc czuwając nad Tobą o Twych snów słodkie chwile,byś wiedział że i w życiu może być aż minie prawie cztery lata… wtedy znajdę się w niebie Jak kropelki z nieba lecą,w takt mych czułych słów się plecą,byś mi słodko skarbie spał,jak najmilsze sny dziś miał,rano wstał całkiem wyspanyi czuł że zawsze jesteś przeze mnie kochany. Gdy rano się zbudzisz,a obok poduszki piórko znajdziesz,chyba łatwo zgadniesz,kto nocą był u Ciebie,nad Twym snem czuwałi jakim sposobem się u Ciebie nie zapomnij otworzyć oknaprzed pójściem spać. Zdradzę Ci dziś pewną księżycu jest jednak satelitę zamieszkują małe stworki,które co noc zstępują na ziemie,aby odwiedzić nas podczas spaniai zadbać o słodkie teraz będziesz podziwiać księżyca blask,wspomnij o nich, a gdy zaśniesz przekonasz się że to jest prawda. Do podusi główkę złóż,swoje śliczne oczka zmruż,skończył się męczący dzień,niech już przyjdzie nowy sen,Gwiazdki oczka Ci puszczająi całuski przesyłają Zamknij oczka swe,do podusi przytul się,twa kołderka będę Ci będzie już cieplutko i milutkoto opowiem Ci bajeczkę,gdy twe oczka zamkną sięszepnę Ci do uszka Kocham Cię,rano przyjdę z kwiatuszkamii powiem Ci Kocham Cię Kochanie :* Późna już pora, czas na spanie, więc zamknij oczka swe, kochanie i śnij kolorowo, miło, słodko najdroższa na świecie moja stokrotko! Serduszko moje drogie,żyć bez ciebie już nie mogę,ale teraz idę spać,aby śnić o Tobie! Choć wiem ze już spisz mówię Ci dobranoc,choć wiesz ze Cię Kocham mówię Ci to jeszcze raz – to sprawia,że wiem, iż nie jesteś jedynie snem,gdyż do tej pory tylko sny były takwspaniałe jak Ty. Kocham Cię. Ty śpijJa będę daleko stądTęsknić do Twoich rąkGasić pragnienie płomieniemTy śpijJa będę daleko stądZnosić to całe złoWierząc że będziesz znów przy mnieLecz wiemŻe miłość jest takWielką siłąNauczyłam się jej barwOdkąd we mnieDwa serca biją! Pełno gwiazdek już na niebie,każda mruga już do Ciebie,każda śle Ci pocałunekby utulił Cię do snu,one wszystkie są dla Ciebie,tak jak ja jestem tylko mój skarbie słodki, drogitylko słodkie co pisze, piszę z sercagdyż najdroższą jesteś mi! :-* Co kupić na urodziny dla chłopaka? Autor Wiadomość Napisane: 2012-06-21, 13:28 Szczypior Dołączył(a):2010-02-12, 14:14Posty:141 Cześć Mój chłopak wkrótce skończy 23 lata i tak się zastanawiam co mogłabym mu kupić na urodziny? Chciałabym, aby dostał ode mnie jakiś prezent, ponieważ po kolacji, kinie szybko zapomni. Jakieś pomysły? Mi nic nie przychodzi do głowy, a urodzinki na początku lipca więc szybko muszę się na coś zdecydować :) _________________Ta na avatarze to nie ja :) Góra Re: Co kupić na urodziny dla chłopaka? danieloonow Napisane: 2012-06-21, 20:40 Adept Dołączył(a):2012-06-19, 10:28Posty:10 Osobiście byłbym zadowolony gdybym dostał zegarek lub skórzany pasek z ładną klamrą metalową :) może to by przypadło również do gustu Twojemu chłopakowi. Ewentualnie fajna sprawa jeśli lubi grać w piłkę nożną to KORKI NIKE zależy od kwoty jaką chciałabyś wydać :) _________________Ciekawe czy cv do pobrania są dobre Góra Re: Co kupić na urodziny dla chłopaka? Renifer Napisane: 2012-06-22, 10:51 Dołączył(a):2012-02-01, 17:23Posty:69 Karola podaj więcej szczegółów. Powiedz, co go interesuje, co lubi robić, jak spędza czas, jak chodzi ubrany, pracuje, uczy się? Jaką kwotą dysponujesz? Im więcej wiemy tym bardziej możemy coś dopasowanego jego upodobaniom doradzić. Osobiście nie znam się na piłce nożnej więc z góry bym odrzuciła korki, ale ten pasek z metalową klamrą brzmi nieźle. _________________VIVE MEMOR, QUAM SIS AEVI BREVIS Góra Re: Co kupić na urodziny dla chłopaka? KarolaZimna Napisane: 2012-06-22, 18:00 Dołączył(a):2010-02-12, 14:14Posty:141 Interesuje się tak jak każdy chłop motoryzacją oraz piłką nożną. Myślałam o jakimś gadżecie piłkarskim, ale również się na tym nie znam i mimo, że powtarza mi cały czas komu kibicuje to i tak nie potrafię powtórzyć W wolnym czasie siedzi, gra i grzebie przy komputerze, ale to też jest moja achillesowa pięta. Chodzi ubrany w koszule, czasem garnitur, jeansy. Pracuje jako przedstawiciel handlowy, a studiuje zarządzanie. Nie chciałabym przekroczyć 150 zł, zastanowię się nad paskiem _________________Ta na avatarze to nie ja :) Góra Re: Co kupić na urodziny dla chłopaka? janik Napisane: 2012-06-23, 00:49 Nudziarz Dołączył(a):2011-10-25, 11:20Posty:6 Fajne są prezenty osobiste, możesz próbować wstrzelić się w jego zainteresowania, doświadczenia. Spróbuj np. coś z wygrawerowanym tekstem, albo obrazkiem. Mi się zdarzyło zamawiać tutaj ets/selector/ prezenty dla kolegów i zawsze byli bardzo zadowoleni Góra Re: Co kupić na urodziny dla chłopaka? Renifer Napisane: 2012-06-25, 12:53 Dołączył(a):2012-02-01, 17:23Posty:69 Skoro Twój chłopak jest przedstawicielem handlowym to pewnie musi siłą rzeczy wyglądać elegancko. Może spróbujesz standardowego zestawu typu; koszula + krawat + sweter. Będzie wyglądał okazale i powinien się ucieszyć, zwłaszcza, że na co dzień będzie w tym chodził. Możesz również zastanowić się nad paskiem. Spróbuj tutaj; mają sporą ofertę. Jak myślisz? _________________VIVE MEMOR, QUAM SIS AEVI BREVIS Góra Re: Co kupić na urodziny dla chłopaka? KarolaZimna Napisane: 2012-06-26, 10:25 Dołączył(a):2010-02-12, 14:14Posty:141 To jest dobry pomysł z wybraniem dla niego odzieży. Nie wpadła bym na to wcześniej. Dobiorę krawat do jasnej koszuli oraz pulower. Powinien się uciszyć z takiego prezentu ;) Dziękuje za wpisy ;) _________________Ta na avatarze to nie ja :) Góra Re: Co kupić na urodziny dla chłopaka? boogaj Napisane: 2012-06-26, 15:53 Adept Dołączył(a):2012-04-27, 10:00Posty:34 Góra Re: Co kupić na urodziny dla chłopaka? Natkaa Napisane: 2012-06-26, 16:07 Nudziarz Dołączył(a):2012-06-26, 16:04Posty:2 pasek też wydaje mi się dobrym pomysłem gustowny zawsze się przyda :) Góra Re: Co kupić na urodziny dla chłopaka? fly_away Napisane: 2012-07-04, 09:59 Oczytany mnich Dołączył(a):2010-06-09, 17:35Posty:47 wiesz myślę, że facetom bardzo łatwo się kupuje prezenty. Jednak mam zdanie, że oni są tak trochę dużymi dziećmi i lubią wszelkiego rodzaju zabawki, gadżety. Jak szukasz jakiegoś prezentu dla swojego chłopaka wejdź sobie na tam powinnaś znaleźć coś fajnego. Góra Czas na walentynkowy prezent! Poniżej przedstawiamy pomysły, które zostaną z Tobą na co należy zwrócić uwagę, wybierając prezent dla mężczyzny?Co kupić graczowi na Walentynki?Jaki jest najlepszy prezent dla przyjaciela, który ma obsesję na punkcie technologii?Co kupić miłośnikowi motoryzacji? Czas na walentynkowy prezent! Poniżej przedstawiamy pomysły, które zostaną z Tobą na zawsze. Z czego składa się życie fantazji faceta? Przygody! Te bardziej śmiałe i te bardziej praktyczne. Może Ci się wydawać, że Twój chłopak, brat lub najlepszy przyjaciel nie ma takiego samego ducha przygody jak chłopak w jego wieku, ale tak nie jest. Jednym z najlepszych prezentów, jakie możesz dać swojemu chłopakowi, jest taki, który zapamięta na zawsze. I możesz być pewna, że cokolwiek wybierzesz z naszej listy, on nigdy tego nie zapomni. Jeśli masz problem z wymyśleniem prezentu, nie stresuj się. W rzeczywistości nie jest to takie proste! Nie ma co się oszukiwać, znalezienie prezentu dla niego to poważne przedsięwzięcie. Jest to szczególnie ważne, jeśli znacie się od dłuższego czasu i nie macie już kreatywnych pomysłów na prezent. Przygotowaliśmy listę pomysłów, które, mamy nadzieję, pomogą Ci wybrać idealny prezent! Na co należy zwrócić uwagę, wybierając prezent dla mężczyzny? Po pierwsze i najważniejsze, pamiętaj, że jest on wyjątkowy. Nawet w Walentynki Twój prezent powinien nie tylko „pasować” do osoby obdarowywanej, ale także być użyteczny i związany z jej zainteresowaniami. Daj do zrozumienia, że jesteś świadomy jego zainteresowań i pragnień. Kup unikalne urządzenie, które pomoże w realizacji jego pomysłów. Możliwe, że mówił o czymś, co chciałby nabyć, ale zawsze były pilniejsze sprawy. Dla tych z Was, którzy spotykają się już od dłuższego czasu, warto zrobić mu niespodziankę przy specjalnej okazji, np. w Walentynki. Postaw na coś prostego i praktycznego, jeśli dopiero zaczynacie swoją znajomość lub jesteście ze sobą od niedawna, np. w Walentynki. Co kupić graczowi na Walentynki? Klawiatura do gier to przemyślany prezent dla każdego gracza. Mysz optyczna lub laserowa może być używana w połączeniu z podkładką pod mysz oraz klawiaturą i myszą bezprzewodową lub USB. Pionowa, bezprzewodowa lub USB, podświetlana mysz do gier. Posiadanie dużej liczby przycisków i funkcji do wyboru ma kluczowe znaczenie dla graczy. Podkładka pod mysz będzie wyglądać o wiele lepiej, jeżeli będzie do niej dołączona mysz. Poprawi to wydajność myszy, co z kolei wpłynie na poprawę jakości gry. Słuchawki mają kluczowe znaczenie dla przyjemności płynącej z gry, ponieważ poprawiają wrażenia dźwiękowe. Wystarczy wybrać odpowiednią parę słuchawek dla swojego ukochanego z szerokiej gamy dostępnych stylów i kolorów. Jeśli jesteś prawdziwym graczem, nie możesz żyć bez swojego kontrolera. Ponieważ gamepady są przydatne zarówno w konsolach, jak i smartfonach, jest to idealny prezent. Możliwy jest szeroki zakres zastosowań i estetyki. Zakładając te okulary VR, Twój ukochany zostanie wessany do wirtualnej krainy, z której nie będzie mógł się uratować. Jeśli jest zapalonym graczem, na pewno doceni parę okularów wirtualnej rzeczywistości. Ty i Twoi bliscy będziecie mogli na nowo przeżyć niektóre z najcenniejszych wspomnień z dzieciństwa dzięki konsoli retro i dwóm padom do gier. Jaki jest najlepszy prezent dla przyjaciela, który ma obsesję na punkcie technologii? Organizer na kable to świetne rozwiązanie na plątaninę kabli, zwłaszcza jeśli masz ich dużo. Uporządkuj swoje kable dzięki organizerowi na kable. Kup ładowarkę do telefonu z kilkoma wejściami USB, aby móc ładować wiele urządzeń jednocześnie. Dla tych, którzy nie chcą mieć do czynienia z przewodem, odpowiednią opcją jest ładowarka indukcyjna. Istnieje wiele opcji futerałów na telefon, w tym futerały typu powerbank, futerały ochronne, skórzane i silikonowe. Etui ochroni telefon przed uszkodzeniami i nada mu wyrazistą osobowość. Jeśli Twój facet często korzysta z telefonu, a nie ma dostępu do gniazdka elektrycznego, powerbank jest doskonałym prezentem. Dla osób, które często podróżują, powerbank może okazać się zbawieniem. Mężczyźni skorzystają z posiadania smartwatcha ze względu na jego różnorodne funkcje. Kolory, wyświetlacze i ceny są bardzo zróżnicowane w zależności od smartwatcha. Jedyne, co musisz zrobić, to wybrać smartwatch, który najlepiej odpowiada Twoim potrzebom i preferencjom. Zegarek nie tylko jest przydatnym akcesorium, ale może też być ciekawą propozycją modową. Możesz wybierać spośród różnych modeli w zależności od budżetu. Dzięki odpowiedniemu zegarkowi można uzyskać element sportowego stylu. Zgubienie lub uszkodzenie kabla telefonicznego jest częstym zjawiskiem. Walentynki to doskonały moment, aby kupić ukochanej osobie własny przewód do ładowania telefonu, jeśli ten problem znamy z autopsji. Słuchawki bezprzewodowe mogą się przydać w różnych sytuacjach, podczas ćwiczeń, jazdy na rowerze czy słuchania muzyki w miejscach publicznych. Jest to świetny prezent zarówno dla młodszych, jak i starszych mężczyzn, ponieważ jest tak uniwersalny i poręczny. Zawsze miło jest mieć głośnik, który można zabrać ze sobą, a głośnik Bluetooth to świetne rozwiązanie w tej kwestii. W ramach przemyślanego prezentu od bliskich rozluźnij spięte mięśnie karku za pomocą masażera karku. Kup trymer do brody swojemu ukochanemu, który lubi dobrze przyciętą brodę. Nie będzie musiał czekać w kolejce do fryzjera, aby ją przyciąć. Co kupić miłośnikowi motoryzacji? Aby filmować trasę i wszelkie zdarzenia drogowe, niezbędnym wyposażeniem każdego kierowcy jest wideorejestrator. Ładowarka samochodowa to niezbędny element wyposażenia każdego zmotoryzowanego. Dzięki niej będzie mógł naładować swój telefon i pozostać z Tobą w kontakcie, jeśli tylko będzie miał ładowarkę. Aby mógł pozostać w kontakcie ze światem zewnętrznym, a przede wszystkim z Tobą, powinieneś kupić mu odpowiednią ładowarkę do motocykla. Samochodowy uchwyt na telefon – przyda się, jeśli Twój chłopak korzysta z nawigacji lub podłącza swój telefon do głośników samochodowych. Aby utrzymać telefon w miejscu podczas jazdy, należy użyć uchwytu. Rękawice motocyklowe – są niezbędnym elementem stroju motocyklisty i mają zasadnicze znaczenie dla jego bezpieczeństwa. Jeśli jesteś facetem, który lubi budować, z pewnością spodoba Ci się posiadanie dodatkowych narzędzi do dyspozycji. Nawet jeśli Twój partner nie jest zbyt wielkim majsterkowiczem, doceni to, że ma pod ręką niezbędne narzędzia do prostych napraw. Jak sportowiec powinien obchodzić Walentynki? Idealnym prezentem dla Twojego partnera, który lubi jazdę na rowerze lub uprawia inne sporty, jest para okularów sportowych. Chronią one użytkownika przed szkodliwymi promieniami i innymi zanieczyszczeniami. Używanie opaski sportowej zwiększa efektywność treningu na siłowni lub na świeżym powietrzu, ponieważ daje dostęp do wielu przydatnych elementów sterujących. Twój chłopak z pewnością będzie o Tobie pamiętał jeśli kupisz mu jeden z tych prezentów. Ruchome schody. Rozwój przez regresWojciech Jędrzejewski OP dla RTCK SAAutor: Wojciech Jędrzejewski OPProdukcja: RTCK SANowy Sącz 2022Wydanie I© RTCK SA 2022EPUB: 978-83-67290-12-8MOBI: 978-83-67290-13-5Fragmenty Pisma Świętegoo za: Biblia Tysiąclecia Online, Pallotinum,Poznań 2003, Krystyna SadeckaKorekta: Justyna Jadach, Dominika Małyjurek,Seiton, łamanie i projekt okładki:Adam Gutkowski, epub i mobi: Barbara Wrzos, Graphito, Dorota CzochRTCK Rób to co kochaszRTCK SAul. Zielona 27, WSB, bud. C33-300 Nowy Sącztel. 531 009 119[email protected] do społeczności ludzi, którzy chcą robić to, co się na a będziemy Cię wspierać na tej drodze, wysyłając wartościowe materiały!ZAPROSZENIE DO DROGIKiedy miałem piętnaście lat, trafiłem, dość przypadkowo, na modlitewne spotkanie protestantów. W pewnym momencie pastor postawił pytanie, które wówczas mnie totalnie zaskoczyło: „Czy jest na sali ktoś, kto jeszcze nie przyjął Jezusa jako Pana?”. Pospiesznie zacząłem szukać w pamięci takiego wydarzenia, ale choć potrafiłem już wówczas wymienić kilka moich religijnych zaangażowań, począwszy od regularniej obecności na Eucharystii, a skończywszy na udziale w pielgrzymce do Częstochowy, to uczciwie musiałem przyznać, że takiego momentu nie było. Co więcej, ja, nastoletni chrześcijanin, nie bardzo wiedziałem, co to właściwie oznacza „przyjąć Jezusa” i jakie będą konsekwencje tego odkrycia, dlatego wahałem się, czy powinienem w ogóle podnieść rękę. W końcu to zrobiłem i z ulgą zaobserwowałem, że nie tylko ja jeden się się wydarzyło? Nic spektakularnego. Powtarzaliśmy po prostu za pastorem słowa krótkiej modlitwy. Nie miałem poczucia, że coś gwałtownie zmienia się w moim życiu. A jednak to właśnie ten moment przypomniał mi się, gdy niedługo potem zacząłem bardzo intensywnie czytać Biblię. Niesłychanie mocno przemówił wówczas do mnie fragment, w którym Jezus powołuje swoich apostołów i mówi: „Chodźcie za Mną”. Wtedy zrozumiałem, że ja tego właśnie doświadczyłem owego dnia! Przez usta pastora usłyszałem takie właśnie zaproszenie. Tamten człowiek w imieniu Jezusa uświadomił mi, że bycie chrześcijaninem nie jest tkwieniem w jednym miejscu, nie polega też na wykonywaniu praktyk religijnych, tylko jest pełnym zaciekawienia wyruszeniem za Jezusem – a Ten na ówczesnym etapie mojego życia był dla mnie równie pociągający i fascynujący, co więc usłyszałem ewangeliczne: „Pójdź za mną” jako zaproszenie do wyruszenia w drogę. I już wiedziałem, co to znaczy być chrześcijaninem…METANOJA? A CÓŻ TO TAKIEGO?!Gdy z perspektywy czasu przyglądam się początkom mojej drogi z Jezusem, to widzę, że pojawiało się we mnie wówczas bardzo wiele pragnień. Przede wszystkim chciałem coś zmienić w sobie. Chodziłem wówczas do gastronoma, byłem chłopakiem, jakich wielu, papierosy, inne rzeczy… W dodatku byłem narcystycznie skupiony na sobie, co z pewnością musiało być mocno uciążliwe dla mojego otoczenia. Zdawałem sobie sprawę, że wezwanie, które słyszałem: „Chodź za Mną”, będzie się wiązało z konkretną zmianą albo nawet z szeregiem zmian. I wiesz co? Ja tego chciałem! Nie było wówczas podręczników do rozwoju osobistego ani książek motywacyjnych, nie słyszało się o coachingu – nie miałem więc żadnego komunikatu z zewnątrz, że zmiana jest super albo że chrześcijaństwo jest zaproszeniem do metanoi. Matanoja? W ogóle nie znałem takiego słowa! A jednak ewidentnie chciałem zmiany. I to właśnie pragnienie odkrywałem w słowach Jezusa: „Chodź za Mną”.Zmiany rzeczywiście zaczęły następować. Po pierwsze, podjąłem kilka prób rzucenia palenia. Różnie to wyglądało, czasem dość naiwnie, lecz w każdym razie pokazywało, że żyłem wówczas w optyce wezwania do zmiany, której też zmienić swój stosunek do Boga i w miarę jak zagłębiałem się w Pismo Święte, coraz mocniej to do mnie docierało. Nie wciągały mnie opisy przykazań ani ich rozpracowywanie, tylko obraz Boga – całkowicie inny od tego, jaki dotąd znałem. Nie umiałem wtedy tego wszystkiego sobie ponazywać, ale pomału docierało do mnie jedno: Bóg jest tak całkowicie inny, niż wcześniej sądziłem. A w takim razie droga za Bogiem – tak różnorodnym, bogatym i tak odmiennym od moich wyobrażeń – będzie czymś niesamowitym. Czułem się zaproszony do zmiany relacji z Bogiem i przyznam, że to zaproszenie było niesłychanie dla mnie na dalszym etapie zmiana zaczęła też dotyczyć moich relacji z innymi ludźmi. Ale nieprzypadkowo wymieniam tę relację dopiero na trzecim miejscu (po sobie i Bogu). Generalnie byłem wówczas po prostu nastolatkiem, a jedną z cech nastolatka jest to, że uważa, iż on zawsze ma rację, a wszyscy inni racji nie mają. Zatem choć dokonywały się już we mnie jakieś początki nawrócenia, oczekiwałem raczej, że to inni będą się zmieniali, a nie ja – co więcej, chciałem im mówić, jak mają się zmieniać, sam niewiele robiąc. Tak to już jest, że najdłużej dojrzewamy do gotowości, by samemu się zmienić. Jest to obszar najtrudniejszy – niekończąca się A JEDNAK NIEDOROZWINIĘTYWszyscy, niezależnie od tego, gdzie jesteśmy i jak daleko zaszliśmy z Bogiem, oscylujemy pomiędzy dwoma pojęciami: rozwojem i niedorozwojem. Z jednej strony wielu z nas stara się o własny rozwój, także duchowy, a z drugiej co jakiś czas przywraca nas do pionu czyjaś opinia lub własne odkrycie, że wciąż jeszcze ten proces nie jest zakończony, a my w jakiejś sferze naszej duchowości jesteśmy mocno tej naszej drodze ani na chwilę nie wolno nam stracić czujności. Bo można bardzo mądrze kształtować relację z Bogiem, coraz lepiej Go poznawać, być na Niego otwartym, lecz wystarczy chwila nieuwagi, pofolgowanie słabości, zamknięcie się w swoim własnym widzeniu rzeczywistości, a można wpuścić do swojego życia – albo do jakiegoś jego obszaru – dziadostwo, istnego babola, jakieś nieprzereflektowane myślenie i… człowiek zaczyna się cofać, choć czasem może mu się wydawać, że idzie do przodu. Niestety, wszystko zaczyna się psuć: myślenie o Bogu, relacja z Nim, relacje z ludźmi…To trochę tak, jakbyś chciał iść w górę, ale był na ruchomych schodach, które jadą w dół. Musisz przez cały czas stawiać kroki, bo gdy tylko na moment się zatrzymasz, od razu zjedziesz. Codziennie potrzebujesz wytrwale iść do przodu. Nie po to nawet, by doświadczać jakichś spektakularnych efektów, ale po to, by się nie staczać. Tu nie chodzi o życie w ciągłym strachu, o lękliwe wypatrywanie tego, co jeszcze może tąpnąć, ale o to, by robić to, co do mnie należy, i podejmować te właściwe dla mojego życia działania, mając przed sobą cel i przewodnika – utraty czujności skutkujące zmianą na gorsze to nic innego jak doświadczenie regresu. To tąpnięcia w naszej ludzkiej tożsamości, które sprowadzają człowieka na boleśnie wcześniejszy etap rozwoju. Te momenty są trudne, ale i mają w sobie potencjał rozwoju. „Rozwój przez regres?” – ktoś zapyta. – „To możliwe?”. Owszem, możliwe. Niekoniecznie po ludzku, ale z perspektywy Boga, który walczy o każdego człowieka, jak W SPODNIACHKażdy z nas miewa w życiu momenty, gdy czuje, że robi coś nie tak i źle mu ze sobą, bo rozumie, że jego zachowanie stoi jakby w poprzek Ewangelii. Można to nazywać ludzką słabością, poślizgiem, grzechem. Po takim „errorze” człowiek, szczególnie taki, który chce żyć w bliskości z Bogiem, zwykle odczuwa skruchę i szuka możliwości powrotu – pędzi do kratek konfesjonału i pada na kolana. Niestety, z regresem nie jest tak łatwo. Regres to coś dużo trudniejszego w obsłudze niż zwyczajny grzech. Ale jeśli regres to nie to samo, co chwilowa obsuwa, wpadka albo słabość, to czym on tak naprawdę jest?Podpytałem kiedyś o to moich przyjaciół – psychologów i pedagogów, a zarazem rodziców. Kiedy usłyszeli, o czym chcę z nimi rozmawiać, z miejsca odpaliła im się definicja regresu jako cofnięcia się do poprzedniego etapu. Regres to nie jest sytuacja, że ci się zrobi dziura w spodniach. Jak jesteś w regresie, to w ogóle spodni nie masz! Kiedyś miałeś spodnie – teraz nie masz, łazisz na golasa – to jest właśnie istota jest wyjaśnić to w kontekście etapów rozwojowych dziecka. Oto masz pięć lat, jesteś już dużym chłopcem albo dużą dziewczynką, wiesz, jak się zachować, rodzice cię chwalą: „Jaki on grzeczny”, „Jaka mądra”. Etap ryczenia i szarpania się o batona w sklepie masz już za sobą, aż tu nagle pojawia się siostrzyczka albo braciszek i widzisz, że uwaga rodziców, którą do tej pory miałeś na wyłączność, jest skierowana przede wszystkim na to małe, pomarszczone stworzenie. Nie rozumiesz tego. Co w nim pięknego? Dlaczego wszyscy się nim zachwycają? Coś tu jest ewidentnie nie tak! Ono zaczyna dostawać to, co wcześniej tylko tobie się należało! I nagle zapominasz o tym, że jesteś już dojrzałym chłopcem czy dziewczynką, a zaczynasz się zachowywać tak, jak to młodsze stworzenie. Po co? Po to, żeby dostać to samo, co ono. Znowu sięgasz po płacz, po krzyk, po sikanie, bo wtedy rodzice będą musieli się tobą zająć, tak jak zajmują się stworzeniem, które okradło cię z ich JEST WYJŚCIE?Co dzieje się z człowiekiem, który rozumie, że w jego życiu coś tąpnęło i z jakiegoś powodu cofnął się na wcześniejszy etap rozwoju? Pierwsza i najbardziej oczywista opcja to załamanie się i rozczarowanie sobą – przekreślenie siebie i powiedzenie o sobie: „Jestem nic nie wart”. Ale niestety, to jeszcze nie wszystko. Taki człowiek może też doświadczać bardzo niebezpiecznej pokusy, by odrzucić czynnik, który wcześniej gwarantował mu rozwój. Pojawiają się dręczące dylematy typu: „A może cały ten pomysł na myślenie o swoim życiu, o relacji z Bogiem, o pracy nad sobą, o rozwijaniu się – to jest tylko jakiś obłęd? A może po prostu należy żyć zwyczajnie, przyjmować to, co niesie świat, starać się nie robić świństw i odpuścić sobie wariackie projekty, że trzeba coś w sobie przekraczać, gdzieś dążyć, na coś się otwierać, czegoś szukać?”. Tak. To, że jest się w regresie, czasem można rozpoznać właśnie po tym: oto przekreślasz projekt pod tytułem rozwój, uważając go za popatrzymy na skutki takiej życiowej „cofki”, to widać jasno, że regres nie jest tym samym, co kryzys. Kryzysy mają to do siebie, że czasem mogą się same rozwiązać – wystarczy tylko dać sobie trochę czasu. Z regresem tak łatwo nie jest. Pamiętaj, że jesteś jakby na ruchomych schodach – jeśli tkwisz w regresie, to nie łudź się, że „to samo przejdzie”. Nie ma szans, bo albo wcześniej czy później sam zakwestionujesz się we własnych oczach, albo staniesz przed pokusą, że może lepiej niczego nie planować i brać życie takie, jakie jest, płynąć z prądem. Tylko że wybierając tę opcję, nigdzie nie nie jest tożsamy z regresem, ale może stać się jego początkiem w zależności od tego, co z nim zrobimy i jak zareagujemy. I tak oto dochodzimy do tego, co w regresie jest najbardziej niebezpieczne, a jednocześnie potrafi być najbardziej życiodajne – mianowicie regres realnie skłania człowieka do podjęcia ważnych życiowych już zrozumiesz, że się cofnąłeś na swojej życiowej drodze, będziesz musiał na nowo postawić sobie pytanie, czego właściwie chcesz i… czy w ogóle chcesz. Jeśli jesteś „tylko” w kryzysie (np. w jakiejś relacji), to mówisz sobie: „No jasne, że chcemy dalej być ze sobą, tylko przechodzimy różne trudności”. Jeśli jesteś w regresie, to trochę nie masz wyjścia – musisz w końcu zapytać sam siebie: „Czy ja w ogóle chcę to kontynuować?”. Tak jest nie tylko z ludzkimi relacjami, ale też z relacją z Bogiem. I jeśli już sobie odpowiesz na to pytanie pozytywnie, to będziesz musiał sobie wszystko gruntownie przemyśleć, a potem podjąć bardzo świadome działania – wymyślić jakiś plan i poszukać drogi wyjścia z wyjście oczywiście istnieje, a droga do niego prowadzi przez nawrócenie. Tylko że tu nie wystarczy lekka korekta lotu. Dla człowieka, w którego życiu i tożsamości nastąpiło tąpnięcie, wyjściem jest tylko prawdziwe nawrócenie – głębokie i które chcę przywołać w tej książce, będą dowodem na to, że można w sposób twórczy przeżyć regres. Pozwolą nam odkryć, w jaki sposób nie utknąć na mieliźnie, a wypłynąć na szerokie wody życia. Wszystko po to, by życie odzyskało smak, sens i ZUPAPierwszej fazy regresu zwykle nie widać. To taki czas, w którym coś niedobrego już się dzieje, ale ty jeszcze tego nie analizujesz, nie rozmyślasz nad tym, nie dostrzegasz niczego rozmawiam czasem z małżeństwami na temat trudności w ich małżeństwie, to wszyscy zgodnie przyznają, że to się nie stało nagle, że to był pewien proces zmian na gorsze w ich relacji, postępujące osłabienie więzi. Owszem, miewali różne sygnały, od rodziny, od znajomych, że coś jest nie tak, tylko że wówczas je to właśnie wygląda: regres stopniowo cię pożera, pochłania od środka, a ty początkowo nie zauważasz tego albo nie chcesz tego zauważać – lekceważysz, pomniejszasz znaczenie tego, co się dzieje, stajesz się coraz bardziej hardy: „Odwalcie się wszyscy ode mnie!”. Facet przez cały wieczór, przy gościach, niby żartem rzuca jakieś mało stosowne uwagi w stronę swojej żony i nie dostrzega, że ona ma już łzy w oczach, nie rozumie, dlaczego wyszła, przecież wszyscy świetnie się bawią. Hej! Przed kilkoma laty rozmawiali o tym i obiecał, że się powstrzyma od kąśliwych uwag. Udawało się, ale ostatnio stare nawyki wróciły. Człowieku! Wake up! To nie chodzi o to, że coś ci się jednorazowo wymsknęło. Ty to robisz przez cały czas! Zmieniłeś się! Znalazłeś się dokładnie tam, gdzie byłeś kilka lat temu – w całej swojej burakowatości, chamstwie i nieczułości wobec osoby, którą rzekomo kochasz. I już nie widzisz w sobie problemu, nie dostrzegasz sygnałów, które ci wysyła. Chłopie, co się z tobą dzieje!?W ukrytej fazie regresu najgorsza jest właśnie hardość. Zwykle dostaje się wówczas wiele sygnałów, czasem są to potężne ciosy od ludzi z zewnątrz – od najbliższych, współpracowników, znajomych – a i tak człowiek potrafi być absolutnie opisem takiego mechanizmu jest historia Izraela, a szczególnie okoliczności, w jakich naród izraelski znalazł się w tzw. niewoli doszło do niewoli babilońskiej, Izraelici, którzy już wówczas mieszkali w Ziemi Obiecanej, dostawali mnóstwo sygnałów od proroków: „Drogie panie i drodzy panowie, nie dzieje się dobrze. Jesteście gorsi niż poganie”. Kim byli wówczas Izraelici? To już był wolny naród. Dostali od Boga nową tożsamość – zostali wyzwoleni z niewoli egipskiej, a następnie wprowadzeni do Ziemi Obiecanej. Wcześniej byli niewolnikami, włóczęgami – teraz doświadczyli wolności. Otrzymali swoją własną ziemię, swój własny kawałek kosmosu, który mogli zagospodarowywać, zabudowywać, rozbudowywać, rozmnażać się na nim, przetwarzać go na własne potrzeby. Nie dość, że stali się wolni, to jeszcze dostali przestrzeń do zagospodarowania. W końcu otrzymali też dar pogłębiania relacji z Bogiem: miejscem wychowania ich serc do relacji z Bogiem była świątynia jerozolimska. Trzy dary: wolność, przestrzeń do życia i przedsiębiorczość oraz świątynia: nieustanne kształtowanie relacji z Bogiem poprzez kult świątynny i prawo. Bóg naprawdę okazał Izraelowi ogromne zaufanie. Można powiedzieć, że stworzył ten naród na mi się historia, którą opowiadał mi kiedyś bardzo bogaty i wpływowy człowiek. Miał wszystko: świetnie prosperujący biznes, majątek, powszechny szacunek. I miał też jeden problem: jego syn wplątał się w narkotyki. Dla ojca był to cios w serce. A dobrze pamiętał, jakie syn miał marzenie: nigdy nie ukrywał, że nie chce pracować w firmie ojca, marzył natomiast o tym, by zarządzać jakimś wypasionym hotelem, by móc być w nim szefem. I ten chłopak, z takim pięknym marzeniem, nagle staje się niewolnikiem substancji był zdruzgotany. Zrobił wszystko, co mógł, żeby pomóc chłopakowi na tamtym etapie: wyrażenie swojej niezgody, twarda miłość, konsultacje ze specjalistami… Udało się, chłopak pojechał na długą terapię odwykową. Co wówczas postanowił ojciec? Zrobił rzecz niebywałą! Kupił stare schronisko i tak je wyremontował, że stało się jednym z najbardziej wypasionych ośrodków wypoczynkowych w regionie. Potem – kiedy już syn zakończył terapię – przyniósł chłopakowi akt własności razem z kluczami i powiedział: „Jesteś szefem tego ośrodka”. Niewyobrażalna skala zaufania! Ojciec dostrzegł, że ten dzieciak zrobił na tamtym etapie to, co powinien był zrobić: uznał, że – owszem – ma problem, ale podjął terapię. A zatem należy mu dać mnie moment, w którym Bóg wprowadza swój naród – wydobyty z niewoli egipskiej, ze straszliwego upokorzenia – do Ziemi Obiecanej, to moment okazania Izraelowi takiego właśnie zaufania. O nieprawdopodobnej skali. Można powiedzieć, że tym samym nadaje swojemu narodowi nową tożsamość: być członkiem narodu wybranego znaczy być członkiem wspólnoty, którą Bóg obdarzył nieprawdopodobnym na marginesie, w tej historii Izraela każdy z nas winien odnaleźć swoją własną historię. Jako chrześcijanie jesteśmy przecież kontynuatorami tej drogi. Bóg także i nas obdarza hojnymi darami – bez miary. To wszystko jest też naszym udziałem.* * *Co się stało z narodem wybranym, który żyje na tym po prostu megaduchowym wypasie w swojej ziemi? Izrael zaczyna się staczać. Zaczyna być gorszy niż okoliczne pogańskie narody. Tak mówią o nim prorocy – ludzie wysłani przez Boga i ukształtowani przez Boga. Mówią oni słowa bardzo ostre. Oni widzą, że lud jest już na równi pochyłej, że się cofa, że nadchodzi katastrofa. Niestety, Izraelczycy wykazują się wobec proroków niefrasobliwością: jednego zabiją, drugiego uciszą w inny sposób, wrzucą np. do cysterny z błotem, po czym beztrosko będą żyli sobie dalej po w końcu w historii narodu wybranego taki moment, kiedy Bóg mówi: „Dosyć”. To moment największego zepsucia na progu niewoli babilońskiej, która to właśnie odsłoni w końcu skalę ich podaje Biblia, kiedy królem judzkim był Manasses, czynił on więcej zła, niż wcześniej Amoryci zdołali go popełnić. I swoimi bożkami doprowadził także Judę do grzechu. Dlatego tak mówi Pan Bóg:Oto Ja sprowadzam zagładę na Jeruzalem i na Judę, tak iż wszystkim, którzy o tym usłyszą, zadzwoni w obu uszach. Rozciągnę nad Jeruzalem sznur [zniszczenia] Samarii i pion domu Achaba. I wytrę Jeruzalem, tak jak wyciera się miskę, a po wytarciu obraca się dnem do góry. 2 Krl 21, 12b-13Bywa czasem tak, że masz przed sobą wczorajszą zupę: wąchasz, próbujesz, czy jeszcze da się ją zjeść, czy nie. Ale bywa też tak, że widzisz przed sobą miskę starej zupy i już nawet wąchać jej nie musisz, bo wiesz, że ona nadaje się już tylko do wylania. Po prostu tak bardzo cię od niej odrzuca, że nie masz już wątpliwości, że nic się z nią nie da zrobić. Pozostaje ją wywalić, a potem szorować miskę, żeby pozbyć się z niej wszystkich tych wstrętnych, zaschłych, zaskorupiałych takiego stanu doprowadzili się Izraelici, mimo że nieustannie Bóg posyłał do nich proroków. I to nie byli to jacyś przypadkowi kolesie, którzy coś sobie tam gadali. To byli prorocy żarliwi, gorącego serca. Oni doskonale widzieli, co się święci. Problem był w tym, że lud ich nie widział – nie słyszał ich KTÓRZY WIDZĄProrocy to ludzie widzący (po hebrajsku prorok to nabi, co znaczy właśnie „widzący”), którzy sytuują się pomiędzy dwoma światami: Boskim i ludzkim. Bóg daje im zobaczyć skalę swojego cierpienia, a równocześnie objawia im, do czego doprowadzą grzechy popełniane przez to ktoś taki, kto z jednej strony widzi serce Boga tak głęboko, jak nikt inny, a z drugiej widzi też to, co dzieje się z powierzonym mu ludem. Prorok ma w sobie patos Boga. Współodczuwa z Bogiem: zna Jego emocje, pragnienia, cierpienia – w sercu proroka to wszystko rezonuje. A przy tym Bóg nie ściera jego własnej wrażliwości. Tak Bóg działa zawsze: nikogo z ludzi nie czyni swoją kukiełką, nie chce, żebyśmy wszyscy reagowali dokładnie tak samo. (Tak na marginesie, po tym odróżnisz wspólnotę dojrzałą od niedojrzałej, że w tej niedojrzałej wszyscy mówią dokładnie tak samo, nawet z tą samą intonacją i gestykulacją. A w dojrzałej wspólnocie jeden trzyma podczas modlitwy rękę w kieszeni, drugi odmawia różaniec, trzeci podnosi ręce, a piąty czy szósty to w ogóle idzie sobie zrobić kawę).Pierwszą praktyczną radą, jeśli chodzi o regres, jest podjęcie codziennej modlitwy: „Panie, pozwól mi rozpoznać proroków, których do mnie posyłasz”.Dobrze to pokazuje historia mojego znajomego tak niewiarygodna, że gdybym ją słyszał z drugiej ręki, tobym nie uwierzył. Tamten człowiek opowiadał mi ją jednak osobiście. W którymś momencie życia dostał on taką łaskę (a wtedy był jeszcze niewierzący), że zdał sobie sprawę ze swojego alkoholizmu. Podjął decyzję o terapii w grupie AA. Ocknął się, a tak to już jest, że tuż po podobnym życiowym przebudzeniu, nawróceniu, kiedy człowiek widzi, że wydobył się z niezłego szamba, pojawia się etap euforii. Nie inaczej było z moim znajomym. Na fali euforycznych stanów emocjonalnych, mając na swoim koncie kilka miesięcy trzeźwości, powiedział swojej żonie, że wyjeżdża na rok, żeby pojeździć autostopem po Stanach (a dodam, że mieli 9-letnią córkę). Oświadczył, że tak bardzo się zmienił i tak bardzo dojrzał duchowo, że już nie jest w stanie z nią żyć. „Musisz coś ze sobą zrobić, podobnie jak ja, iść na jakąś terapię, zadbać o swój rozwój. Ja wyjeżdżam, żeby kontynuować moją wewnętrzną przemianę”. Jak zapowiedział, tak zrobił, przekonany, że podjął mądrą, roztropną decyzję, że oto daje swojej żonie szansę, by też zrobiła coś ze swoim na krawężniku z plecakiem, mija godzina, potem dwie i nic. A był to weteran autostopu, więc doskonale wiedział, bo trzeba robić i gdzie stanąć. (Jak mi to wszystko potem, z perspektywy czasu opowiadał, to mówił, że już wtedy powinien był się zorientować, że coś jest nie tak i odczytać to jako sygnał z Niebios, ale wówczas nie był jeszcze w stanie). Stał tak przez kilka godzin i w końcu mówi: „Kurde, przecież to się nie zdarza!”. Zrezygnowany usiadł na plecaku i w tym momencie zatrzymuje się jadą. Przez dwie bite godziny facet, dojrzały pięćdziesięciolatek, nawijał przez komórkę ze swoją żoną. Prawił jej tysiące komplementów: „A pamiętasz, kochanie, jak byliśmy w Ohio, pamiętasz tamtą knajpkę?” itd., itd. Mój znajomy – jak to później relacjonował – miał już gulę w gardle, bo od razu przypomniała mu się jego własna żona, która nic nie chciała ze sobą zrobić… W końcu z ulgą wysiadł, z zamiarem złapania innego stopa. I historia się powtórzyła. Znowu stał kilka godzin, nic się nie zatrzymywało, aż w końcu, kiedy zrezygnowany usiadł, zatrzymał się razem kierowca zaczął mu ni stąd, ni zowąd opowiadać tak: „Wiesz, ludzie mają w życiu różne wartości. Ja kiedyś myślałem głównie o kasie, ale teraz wszystko mi się przewartościowało. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Wiesz, jak fajnie się rozwija moja 10-letnia córka? Jakie pytania mi stawia, jak szuka… Ona jest dla mnie największym szczęściem. Mógłbym w podartych gaciach chodzić i jeść codziennie płatki owsiane, byleby tylko pomóc jej dojrzewać. A w ogóle to super jest to, jak my się dogadujemy z żoną. Wiesz, nie ma nic fajniejszego. Wiadomo, że czasem się sprzeczamy, jak to wychowanie ustawić, ale sam ten proces jest super”. Mój znajomy autostopowicz słucha i słucha, a w gardle rośnie druga trzecim razem – nauczony już doświadczeniem – wcale nie łapał stopa, tylko od razu siadł i czeka. Zatrzymuje się tir. Kto tym razem? Ewangelizator, który zaczyna mu nawijać o Bogu! I to już był dobry moment, mój znajomy wiedział już, że coś w tym wszystkim musi być. Bo po prostu za dużo się wydarzyło dziwnych zbiegów okoliczności – po ludzku to wszystko było efekcie po kilku kolejnych tygodniach mój znajomy podjął decyzję, że wraca do domu. Dotarło do niego, że jest skończonym głupcem. W dodatku uświadomił sobie, że za dwa dni jego córka ma urodziny… Zaczął odkręcać plany, w międzyczasie doświadczył jeszcze kilku opatrznościowych zdarzeń. W końcu na ostatniej prostej, gdy zastanawiał się, co kupić córce w prezencie (pamiętał jedynie, że ona kocha Larę Croft), okazało się, że tuż obok, dosłownie za rogiem, jest sklep z komiksami, ale poświęcony wyłącznie… Larze dla ciebie może być ktoś przypadkowy, kto ci opowie swoją historię. I nagle poczujesz, że coś w tobie drga, coś wibruje… I będziesz miał ochotę go uciszyć, żeby dłużej nie mówił, żeby przestał. Bo w gardle będziesz czuł nieprzyjemną gulę. Takim prorokiem może być twój kumpel z pracy, który ci powie, że zachowujesz się jak ostatni kretyn. „Ty jesteś chrześcijaninem? Przed chwilą zaproponowałeś, jak zniszczyć konkurencję, a tydzień temu zapraszałeś mnie na mszę… Widziałem twoje złożone ręce! Halo, stary! Coś z tobą jest nie tak!”KIEDY JUŻ TYLKO SIĄŚĆ I PŁAKAĆ…No i w końcu stało się. Izrael znalazł się w Babilonie. Ta niewola trwała około pięćdziesięciu lat, ale w tym czasie działy się z tym narodem rzeczy niezwykłe. Pobyt w niewoli babilońskiej – straszliwe tąpnięcie – stał się dla Izraela szansą na głębokie nawrócenie. Izraelici stanęli przed szansą na gruntowną, poważną refleksję nad sobą. Na odkrycie tego, o co w ogóle chodzi w ich relacji z Bogiem i w ich znaleźli się w Babilonie w potwornie trudnej sytuacji. Oto stracili wszystko, co mieli najcenniejszego. Chciałoby się powiedzieć: „Miałeś chamie złoty róg, ostał ci się jeno sznur”. Dobrze to opisuje Psalm 137:Nad rzekami Babilonu –tam myśmy siedzieli i płakali,kiedyśmy wspominali topolach tamtej krainyzawiesiliśmy nasze tam żądali od naspieśni ci, którzy nas uprowadzili,pieśni radości ci, którzy nas uciskali:„Zaśpiewajcie namjakąś z pieśni syjońskich!”.Jakże możemy śpiewaćpieśń Pańskąw obcej krainie?Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,niech uschnie moja prawica!Niech język mi przyschnie do podniebienia,jeśli nie będę pamiętał o tobie,jeśli nie postawię Jeruzalemponad największą moją 137, 1-6To jest taki moment, w którym z całą wyrazistością uświadamiasz sobie swoją stratę i to cię do głębi porusza. Nic, tylko siąść i płakać. Jedyne, co człowiek wówczas ma, to pamięć o tym, jak było kiedyś. Izrael ma tylko pamięć. Nie ma ziemi, nie ma wolności, nie ma świątyni. Jest tylko płacz i kiedyś rozmawiałem ze Stanisławem Soyką, który opowiadał mi o swoim romansie (nie zdradzam tu żadnych tajemnic, bo sprawa rozeszła się do mediów, powszechnie było o tym wiadomo). Kiedy „odtajał” już z zakochaniowego obłędu, poszedł do żony, by prosić o możliwość powrotu do niej. Usłyszał: „Absolutnie nie wyobrażam sobie takiej opcji, żebyśmy znów zamieszkali razem”. Wierzcie lub nie, ale – choć minęło już od tamtych wydarzeń kilka lat – facet opowiadał mi to ze łzami w oczach. „To największy błąd, jaki zrobiłem w życiu” – mówił przez ściśnięte gardło…Kiedy przechodzisz regres, kiedy widzisz skalę swojej straty, to właśnie takie zaproszenie w sobie słyszysz: „Siądź, płacz i wspominaj”. Tyle ci wtedy, gdy Izraelici są kompletnie zdruzgotani tym, co ich spotkało, kiedy siedzą i płaczą nad rzekami Babilonu, Bóg przez usta proroków zaczyna im uświadamiać, kim są i jaka jest ich tożsamość. I nagle coś zaczyna się w nich budzić. Zaczynają na nowo redagować księgi biblijne, pojawia się silny ruch intelektualny – ludzie szukają swojej religijnej tożsamości, zadają sobie na nowo pytania o grzech, o Boże miłosierdzie, o istotę relacji z Bogiem.* * *W Babilonie działają trzej najmocniejsi tak pod względem przekazu, jak i ilości treści prorocy, to jest Ezechiel, Jeremiasz i ktoś, kto „podpina się” pod Izajasza, autora Księgi i kogo nazywamy Deutero-Izajaszem. Jest on autorem rozdziałów od 40. do 55. w Księdze Izajasza – czyli tych wszystkich przejmujących rozdziałów zawierających słowa proroka Ezechiela. On wie, że ma przed sobą ludzi totalnie załamanych. Co można zrobić? Jak tym ludziom pomóc? Zachęcanie ich do jakiejkolwiek aktywności, do śpiewania piosenek, nic nie da. Można tylko czekać, aż Bóg da adekwatny znak, który będzie w stanie zrównoważyć sytuację beznadziei i sprosta konfrontacji z regresem i jego skutkami. Ezechiel dostaje taki znak. Dostaje wizję nad rzeką Kebar, wizję, która po prostu aż cała błyszczy i porusza czyta się pierwszy rozdział Księgi Ezechiela, takie właśnie ma się wrażenie: tam wszystko się rusza, wszystko żyje. Ezechiel ma wizję różnorodnych istot żywych, serafinów, postaci anielskich o twarzach to ludzkich, to znów zwierzęcych – tam aż wszystko kipi od życia. A do tego wszystko się świeci. I to nie jakimś kiczowatym, dyskotekowym blaskiem, ale pojawiają się takie pojęcia, jak połysk złota i srebra, jasny blask ognia, pochodnie, błyskawice. Ezechiel wie, że właśnie ogląda chwałę Boga. Co jest szokujące? Do tej pory chwała Boga pojawiała się w świątyni. Ale tu? Jakim cudem?Izraelici w niewoli babilońskiej postrzegają siebie niczym poronione płody, które nadają się już tylko na wyrzucenie. „Świątyni nie ma, nie ma gdzie się modlić. Jesteśmy skompromitowani, staliśmy się bandą obdartusów, wyrzuconymi poza margines, jesteśmy znów niewolnikami”. I do takich ludzi, w takim momencie przychodzi Bóg najmocniej i najpiękniej, jak tylko można to sobie wyobrazić. Nie po to, by ich karcić, ale po to, by zamanifestować swoją chwałę, swój blask i swoją witalność. Choć fizycznie są nadal na obczyźnie, w totalnej dziurze i pustce, to nagle za sprawą Boga znajdują się wewnątrz świątyni, w otoczeniu Bożej chwały. Tak, jakby świątynia sama do nich co się stało, wymaga od nich w ogóle redefinicji wiary – totalnie innego popatrzenia na relację z Bogiem. Zatem jeśli jesteś w regresie, nie mów: straciłem wszystko, jestem grzesznikiem, nie ma dla mnie miejsca w Kościele, tylko zobacz, że Boża chwała przychodzi do ciebie właśnie tam, gdzie aktualnie się znajdujesz – w całej twojej bezradności, bezsilności, w poczuciu totalnej życiowej porażki. To właśnie tam przychodzi Bóg, jaśniejąc chwałą swojego współczucia i swojej świętości. I tą swoją chwałą cię NA OBU DŁONIACHJest taki cudowny fragment w Księdze Izajasza, w 49. rozdziale, gdy Bóg mówi:Mówił Syjon: „Pan mnie opuścił,Pan o mnie zapomniał”.Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,ta, która kocha syna swego łona?A nawet, gdyby ona zapomniała,Ja nie zapomnę o wyryłem cię na obu dłoniach,twe mury są ustawicznie przede twoi budowniczowie,a którzy burzyli cię i pustoszyli,odchodzą precz od 49, 14-17Takie słowa kieruje Bóg do Izraelitów, którzy tkwią w niewoli babilońskiej. To są słowa skierowane właśnie do tych ludzi, którzy już nie widzą przed sobą żadnych perspektyw: „To już koniec. Tylko siąść i płakać. I wspominać”. Bóg, który słyszy tę ich skargę, reaguje! „Jak mógłbym zapomnieć o was? Jak mógłbym zapomnieć?” I, chcąc ich przekonać o swojej miłości, szuka obrazu, który najlepiej by do nich dotarł. Okazuje się, że najmocniejszym obrazem takiej miłości jest obraz młodej matki. To jeden z nielicznych momentów w Biblii, gdy Bóg porównuje się do kobiety, w dodatku do młodej dziewczyny, młodej matki. Ale dodaje Bóg, że nawet gdyby z jakichś powodów ta matka zapomniała o swoim niemowlęciu (bo przecież są różne ciemniejsze wymiary macierzyństwa i nie zawsze fakt urodzenia dziecka jest tożsamy z byciem matką, która tylko i wyłącznie zachwyca się własnym dzieckiem), to On nie zapomni. „Wyryłem cię na obu dłoniach” – osobiście, kiedy czytam takie słowa, przypominają się czasy sprzed ery smartfonów. Kiedy ktoś, na kontakcie z kim ci zależało, dawał ci swój numer telefonu, to trzeba go było szybko zapisać sobie długopisem na ręce, żeby nie zapomnieć. A później szukało się telefonu, żeby zadzwonić. Takie mam nieco infantylne skojarzenie. Ale wiadomo przecież, że w tym obrazie chodzi o coś dużo głębszego. Chodzi naturalnie o pamięć. Ale pamięć czego? Nie tylko faktu istnienia danej osoby – że ktoś jest. Bóg mówi: „Wyryłem cię na obu moich dłoniach i twoje mury zawsze są przede mną”. Jak to rozumieć?Kiedy w twoim życiu dochodzi do tąpnięcia, przypominasz rozwalone miasto. Nie masz murów, nie masz tożsamości, patrzysz na siebie jak na kompletną ruinę. Ale Bóg patrzy na ciebie inaczej: „Ja cię stworzyłem. Ten projekt nosi tytuł: Mój ukochany lud, Mój Kościół. Jesteś cały czas wyryty na moich dłoniach. Jesteś niewymazywalny z mojej pamięci. Ja wiem, jak cię stworzyłem, i wiem, po co cię stworzyłem. Wiem, że stworzyłem cię do nieustającego, dynamicznego rozwoju. To, co teraz się z tobą dzieje, co ty uważasz za totalną porażkę i przekreślenie – stanie się punktem wyjścia do odbudowy ciebie”. A słowami z Księgi Ezechiela dopowie jeszcze: „I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała” (Ez 36, 26). Bóg nie tylko zapowiada, że odbuduje swojemu ludowi tożsamość zewnętrzną, ale ma moc, by przywrócić mu ten utracony, zatarty kształt, to wszystko, co składa się na ludzką tożsamość. On wie, że serce człowieka w regresie jest całkowicie pochłonięte przez rozpacz, że jest sercem kamiennym, i zapowiada, że uczyni z niego serce żywe i już wspomniałem, jest taki moment w mechanizmie regresu, że nie tyle przekreślasz siebie, co przekreślasz projekt, który obiecywał ci zmianę – to, w co wierzyłeś, co było dla ciebie ważne. I wtedy twoje serce twardnieje. Mówisz sobie: „Jakiś Bóg? Jakaś religia? To wszystko to jest paranoja, jakaś psychoza, nic więcej! Jedno wielkie oszustwo”.Przypomina mi się historia człowieka, którego życiową pasją było harcerstwo. Na którymś wyjeździe, kiedy z zaangażowaniem, z niesamowitą gorliwością nosił deski potrzebne do przygotowania obozu, zauważył, że jego kumple, a dokładnie starsi druhowie stoją sobie w najlepsze, schowani za jakąś wiatą, i jarają szlugi. W tym momencie coś w nim pękło. Poczuł się oszukany: „To ja sobie żyły wypruwam, żeby się rozwijać jako harcerz, żeby zdobywać kolejne odznaki, sprawności, a wy co… Jesteście bandą oszustów! To wszystko jest jedną wielką ściemą”. Z dnia na dzień wyjechał stamtąd, totalnie załamany. W efekcie już na zawsze porzucił niewoli babilońskiej są ludzie, którzy mają twarde serca i którzy nie chcą w ogóle słuchać o żadnym Bogu, o żadnej religii, o żadnym powrocie. Chcą już tylko jakoś się ustawić… I faktem jest, że wielu Izraelitów z niewoli nigdy nie wróciło, bo uznali, że cały ten projekt pod tytułem judaizm jest takich ludzi jest dzisiaj? Ilu jest takich, którzy kiedyś, przed laty, odkryli swoją tożsamość jako chrześcijanie, usłyszeli zaproszenie do pójścia za Jezusem, do głębokiej przemiany, do wielkiej przygody życia, odkrywali wolność, przestrzeń do rozwoju, do budowania relacji z Bogiem, a potem coś w ich życiu tąpnęło? I zmienili się tak bardzo, że stwierdzili, że nie chcą już więcej się starać, uznali, że niepotrzebnie się zaangażowali, poczuli się oszukani? „Jakieś tam utopijne projekty, jakieś tam gadanie o świętości, wolności, nowym życiu… Nie ma żadnego nowego życia! Przez pięć lat chodziłem regularnie do kościoła, odprawiałem drogi krzyżowe, dziewięć pierwszych piątków, bo strasznie chciałem się wyzwolić z nałogu, chciałem być innym człowiekiem. I faktycznie był czas, że tak się czułem. Ale wszystko szlag trafił, dajcie mi spokój z tą waszą religią. To po prostu nie działa”.Działa! Tylko trzeba usłyszeć to, co mówi Bóg: „Dam Ci nowe serce z ciała” (Ez 36, 26). Tak właśnie trzeba patrzeć na te życiowe „cofki”: jak na szansę do rozwoju – nie jak na porażkę. Możesz zacząć patrzeć, czuć i myśleć o Bogu nowym sercem, pełnym wrażliwości i ROZRZUCONYCH KOŚCIRegres jest wielką szansą na to, żeby pogłębić swoje rozumienie tego, do czego Bóg mnie zaprasza. To jest chyba najpiękniejszy skarb tam uwaga! Jeśli zechcesz zdecydować się na bycie podniesionym, to nie obejdzie się bez gruntownych rekolekcji, w czasie których będziesz szukał odpowiedzi na pytanie, co regres mówi mi o mnie samym, o mojej motywacji i o tym, co powinienem dalej pytam znajome małżeństwa, które wyszły z trudności, co robią, gdy czują, że się cofają w swojej małżeńskiej relacji, to zawsze słyszę jedną odpowiedź: „Wtedy rozmawiamy ze sobą”. Ta rozmowa to jest – jak mi powiedziała jedna znajoma – nadzieja wbrew nadziei. No bo jeśli mąż po raz kolejny zachowuje się tak, jakby nic nie zrozumiał, jeśli żona po raz setny zachowuje się tak, jakby nic do niej nie docierało, to faktycznie człowiekowi ręce ma taką właściwość, że potrafi powracać. I ci, którzy znają już ten mechanizm, mogą wówczas zrobić tylko jedno. Powiedzieć: „OK, porozmawiajmy o tym. Zastanówmy się, co się wydarzyło, żeśmy się znowu znaleźli w takim miejscu. Jakie są dla nas szanse na przyszłość – na przejście na kolejny etap naszej relacji”. Czy siadają do takiej rozmowy z euforią? Skądże! Ale wiedzą, że wszystko może się wydarzyć wtedy, kiedy zapadnie ta decyzja: „Spotkajmy się i porozmawiajmy”.W Księdze Ezechiela, w rozdziale 37., jest przejmujący opis doliny pełnej rozrzuconych kości:Potem spoczęła na mnie ręka Pana, i wyprowadził mnie On w duchu na zewnątrz, i postawił mnie pośród doliny. Była ona pełna kości. I polecił mi, abym przeszedł dokoła nich, i oto było ich na obszarze doliny bardzo wiele. Były one zupełnie wyschłe. I rzekł do mnie: „Synu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?”. Odpowiedziałem: „Panie Boże, Ty to wiesz”. Wtedy rzekł On do mnie: „Prorokuj nad tymi kośćmi i mów do nich: «Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana!». Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha po to, abyście ożyły i poznały, że Ja jestem Pan”. I prorokowałem, jak mi było polecone, a gdym prorokował, oto powstał szum i trzask, i kości jedna po drugiej zbliżały się do siebie. I patrzyłem, a oto powróciły ścięgna i wyrosło ciało, a skóra pokryła je z wierzchu, ale jeszcze nie było w nich ducha. I powiedział On do mnie: „Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i powiej po tych pobitych, aby ożyli”. Wtedy prorokowałem tak, jak mi nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach – wojsko bardzo, bardzo wielkie. Ez 37, 1-10Prorok widzi martwą armię. Mało tego, że widzi śmierć, to na domiar złego ma poczucie, że każda kość, każda piszczel jest osobno – to jest obraz totalnej dezintegracji. Ezechiel jest zdruzgotany tym przerażającym obrazem. Czy istnieje w ogóle jakakolwiek szansa, by w tej dolinie pojawiło się znowu życie? Wtedy słyszy polecenie: „Prorokuj do Ducha”. Prorokuj do Ducha. Duch jest tym, który, po pierwsze, przywraca życie tam, gdzie panuje martwota, śmierć i poczucie, że już nic się nie da zrobić, a – po drugie – jest sprawcą jedności i integracji. I rzeczywiście, kiedy prorok zaczyna wołać do Ducha, rozpoczyna się proces odwrotny do procesu rozkładu: kości zaczynają się łączyć ze sobą, z szumem i trzaskiem zbliżają się do to właśnie działa. Tak działa każda rozmowa, czy to pomiędzy małżonkami, czy małżonkami z mediatorem albo z terapeutą, czy parafian z proboszczem, czy członków jakiejś wspólnoty. Czy oni się zbierają na taką rozmowę z euforią? W życiu! Przypominają martwe gnaty rozciągnięte po całej dolinie, najpierw muszą się w ogóle zejść do kupy, w jakiś sposób zbliżyć do siebie. Ktoś wchodzi, ktoś wychodzi, jeden kaszle, drugi chrząka… Czy tam jest jakaś wielka wiara w możliwość przemiany? Czy jest wiara w reintegrację? W odbudowę? W odnowę? W życiu!A jednak po tym pierwszym etapie, gdy kości zaczynają się do siebie zbliżać, dochodzi stopniowo do kolejnych etapów: pojawiają się między kośćmi ścięgna, potem mięśnie – wyrasta ciało, z wierzchu pokryte skórą. Jednego tylko jeszcze brakuje: Ducha. Prorok słyszy po raz drugi wołanie: „Prorokuj do Ducha”. I kiedy posłusznie to robi, cała armia wstaje żywa. Znów jest jednością, która może podejmować działanie. Żyje i działa.* * *Kiedy odkryjesz, że się cofnąłeś w swoim życiu i swoim rozwoju, kiedy to już w sobie odsłonisz, to – po pierwsze – spotkaj się z kimś, kogo Bóg ci stawia w tej sytuacji, a kto jest częścią twojego problemu. Podejmij rozmowę po to, żeby poszukać szansy na reintegrację. Chociaż masz bardzo niewiele nadziei i jeszcze mniej jest w tobie entuzjazmu, że to coś da, to wbrew nadziei podejmij taką właśnie co trzeba zrobić, to wyjść ze swojej samotnej nory. Jeden z amerykańskich polityków powiedział kiedyś: „Jeśli odkrywasz, że jesteś w dołku, pierwsze, co zrób, to przestań kopać”. To samotne wałkowanie, międlenie, „jak mogłem do tego doprowadzić”, to nic innego, jak tylko zagrzebywanie się jeszcze bardziej w że jest się w dołku, nie jest jeszcze najtrudniejsze. Najtrudniejsze jest to, żeby nie kopać dalej – a przynajmniej nie samotnie. Niektóre regresy są związane z jakąś słabością, z czymś, na co przyzwalasz, aby tobą rządziło i co się w tobie utrwala. Człowiek jest wtedy niewolnikiem jakiejś niedobrej postawy. Samotnie człowiek sobie z tym nie poradzi. Podejmuje wyzwanie, żeby się odciąć od czegoś, co go zniewala, i początkowo owszem czuje ogromną radość i ulgę, ale potem przychodzi wpadka i za tydzień ten człowiek jest już dokładnie w tym samym miejscu, co wcześniej, a czasem jeszcze głębiej. I patrzeć na siebie nie może. To jest ten moment, że człowiek może nawet reagować kopać i zobacz, kto jest najbliżej ciebie po prawej i lewej stronie. Kogo z twoich bliskich najbardziej dotyczy twój stan? A potem razem z tą osobą zacznijcie na nowo szukać drogi wyjścia. Ten proces wspólnych poszukiwań niesie w sobie niebywałą obietnicę. Nie chodzi o jakąś powierzchowną zmianę, ale o gruntowne przemyślenie tematu – totalnie nową Kościele taką właśnie obietnicę niosło w sobie swego czasu zwołanie Soboru Watykańskiego II. Ojcowie soborowi mieli odwagę popatrzeć na ogromny kryzys tożsamości chrześcijaństwa w świecie, zobaczyli, jak bardzo rozjeżdżają się drogi nas – członków Kościoła, jak bardzo nie potrafimy mówić i pokazać tego, kim jesteśmy, jak często stajemy się wręcz antyświadectwem. I widząc właśnie, że my, którzy mieliśmy być solą ziemi i światłem świata, jesteśmy po prostu jakimś muzealnym obiektem, który coraz bardziej wali stęchlizną, postanowili, że trzeba siąść razem i przyzywać Ducha Świętego. Niech każdy przyjeżdża ze swojego kąta, niech weźmie ze sobą kilku ekspertów i rozmawiajmy. Nazywajmy to, co się dzieje, szukajmy źródła, odkrywajmy przyczyny. Po co to wszystko? Po to, żeby ten organizm, który zachowywał się jak kościotrup, mógł stać się na nowo żywym ciałem. By na nowo pokazał swój powab, piękno Oblubienicy Boga, która znowu będzie miała zdolność przyciągania do siebie tych wszystkich, którzy szukają życia, którzy szukają prawdy, którzy szukają świętości, którzy szukają swojego miejsca w w wersji pełnejDostępne w wersji pełnejDostępne w wersji pełnejDostępne w wersji pełnejDostępne w wersji pełnejDostępne w wersji pełnej

co kupić chłopakowi żeby o mnie pamiętał